niedziela, 24 czerwca 2018

Rozdział 20

***Emily***

Ej, lala, nie chcesz się zabawić? - Usłyszałam za plecami niski, męski głos. Zignorowałam go jednak i przyspieszyłam jedynie kroku, licząc, że dadzą sobie ze mną spokój. Niestety się przeliczyłam.
Nie zrobiłam nawet pięciu kroków, kiedy poczułam silny uścisk na prawym nadgarstku. Od razu zaczęłam się wyrywać, ale dłoń, która mnie przytrzymywała była stanowczo zbyt silna. Obróciłam się w stronę mojego prześladowcy i spostrzegłam obleśnego mężczyznę z pokaźną nadwagą, który na oko mógł mieć już jakąś czterdziestkę na karku. Z daleka  zalatywało od niego alkoholem i jakimiś tanimi papierosami. Tuż za nim stało dwóch jego kolegów z flaszkami w rękach.
- Nie uciekaj, piękna. - Zanim zaczął dalej kontynuować, przyciągnął mnie bliżej do swojego wielkiego brzucha. Do moich nozdrzy dodatkowo dotarł zapach potu. - W tych twoich szpileczkach i tak za daleko nie uciekniesz. Ale nie martw się, bo i tak zaraz się ich pozbędziemy wraz z resztą ciuszków.
Jedną dłonią zasłonił mi usta, a drugą dotknął mojego biustu, mocno go ściskając. Wyrwał mi się jęk spowodowany bólem, lecz został stłumiony przez spoconą rękę. 
- Chodźcie tu chłopaki. Niezła sztuka - zawołał do kolesi stojących nadal w tym samym miejscu, gdzie poprzednio. 
Nie musiał ich długo zachęcać, ponieważ natychmiast odstawili butelki z piwem na ziemię i zbliżyli się do mnie, lekko się zataczając. Jeden z nich ani trochę się nie hamował i z potężną siłą klepnął mnie w pupę. 
Było już grubo po północy, a ja znajdowałam się w wąskiej uliczce na obrzeżach mojego miasta. Lubiłam tu przychodzić, bo mogłam być wtedy zdala od mojej znienawidzonej matki i jej idealnego partnera. Miałam wtedy szansę na ucieczkę od wszystkich problemów i codzienności. Nieraz spotykałam na swojej drodze jakichś meneli proszących o jakieś drobniaki lub dobierających się do siebie nastolatków, najpewniej pod wpływem jakichś dupalaczy. Jednak nigdy nie zdarzyło mi się wpaść w niebezpieczną sytuację. 
Przestraszona rozejrzałam się wokół, ale nie dostrzegłam w swoim otoczeniu żadnej żywej duszy, która mogłaby wybawić mnie z opresji. Poczynania mężczyzn stały się coraz śmielsze, a mną ogarnęła panika. Szamotałam się, co spowodowało jedynie większą ilość zadawanych mi klapsów. Kiedy już myślałam, że nic mi nie pomoże, a trójka oprawców dopnie swego, usłyszałam krzyk.
- Ej, zostawcie ją!
Trzymający mnie ciągle oblech został ode mnie odepchnięty i rzucony na ścianę, natomiast ja straciłam równowagę, co poskutkowało upadkiem na ziemię. Kątem oka widziałam jedynie zakapturzonego chłopaka, zadawającego ciosy niedoszłym gwałcicielom. 
- A teraz spadać stąd! - wydarł się na cały głos.
Cała trójeczka zwiała, przytrzymując się siebie nawzajem, by nie upaść.
- Nic ci nie jest? - Podszedł do mnie mój wybawiciel i pomógł mi się podnieść. 
- N-nie - wychrypiałam tak cicho, że obawiałam się, że mógł mnie nie usłyszeć. 
- Hej, nie musisz się mnie bać. - Dotknął delikatnie mojego ramienia, ściągając równocześnie kaptur z głowy. Moim oczom ukazała się postać przystojnego, młodego chłopaka o niezwykle ciemnych oczach. - Jestem Christopher.
- A ja Emily - wyszeptałam.

~*~

- Wszystkiego najlepszego, kochanie! - W momencie kiedy usłyszałam to zdanie, zostałam gwałtownie obrócona i przyciśnięta do piersi najważniejszej osoby w całym moim nędznym życiu. A przynajmniej wtedy jeszcze mi się tak wydawało. Chwilę później czyjeś usta brutalnie wpiły się w moje, przechodząc do namiętnego pocałunku. W moje dłonie został wepchnięty bukiet czerwonych róż i małe czarne pudełeczko. - Oto prezent dla ciebie. - Uśmiechnął się do mnie Christopher.
- Dziękuję, ale dobrze wiesz, że nie musiałeś. 
- Lepiej sprawdź, co dostałaś zamiast narzekać. - Puścił mi oczko.
Otworzyłam podarunek, a moim oczom ukazała się... Moneta. Jedna, malutka moneta. 
No tak... Czego mogłam się spodziewać? Christopher słynął z dawania najgorszych prezentów. A to było tego świetnym przykładem.
- Dziękuję, Chris - powiedziałam, siląc się na jak najbardziej zadowolony głos, dobrze ukrywając rozczarowanie.
- To twój nowy amulet na szczęście. - Uśmiechnął się jak głupi ze swojego jakże fantastycznego pomysłu i po raz kolejny mnie do siebie przytulił. 
Myślę, że ten podarunek mogę ustawić na pierwszym miejscu wraz z tym od mojej matki w kategorii: Najgorszy prezent.
Dostałam od niej babeczkę migdałową. Wszystko super świetnie, tylko że mam na migdały silną alergię.

~*~

Usta. Zimne, popękane usta brutalnie atakujące moje. Ręka. Szorstka ręka zwiedzająca drogę od samej góry pleców aż do pośladków. Wokół ciemność okalana przez ciszę, którą zakłócały tylko nasze przyspieszone i ciężkie oddechy. 
Wszystko było idealne. Idealna atmosfera, idealny moment, idealny mężczyzna. Więc w czym problem?
Gdy wyczułam, że Chris wsuwa swoją dłoń pod moją bluzkę i próbuje odpiąć mi stanik, od razu zareagowałam, odsuwając się od niego.
- Wiesz, że to dla mnie za szybko - westchnęłam. 
- Ale kochanie, jesteśmy 
 razem kilka miesięcy. Czas już, żeby wejść na wyższy level.
- Jeszcze nie teraz. Nie jestem na to gotowa - powtórzyłam. 
Christopher w ostatnim czasie zaczął coraz bardziej na mnie naciskać i wywierać presję. No, ale skoro jesteśmy parą, to chyba nie powinnam go tak ciągle odpychać, prawda? 
- Idę do domu - powiedział ponurym głosem mój chłopak, wychodząc z mieszkania z obrażoną miną. 
- Przepraszam, Chris.
Odpowiedział mi jedynie trzask zamykanych drzwi i późniejsza cisza.

~*~

Wtedy jeszcze było dobrze... Świetnie się dogadywaliśmy. Wreszcie ktoś chociaż w jakiejś części zalepił pustkę po stracie rodziców. Może i matka żyła, ale dla mnie ona już nie istniała.

~*~

Było październikowe popołudnie. Za oknem padał deszcz, kompletnie zniechęcający do jakiekolwiek pracy. Ze szkoły wróciłam już jakiś czas temu, a wszystkie zadania domowe zdążyłam już odrobić, dlatego postanowiłam zejść do salonu i poszukać czegoś fajnego w telewizji. Najpierw jednak poszłam do kuchni, aby zwinąć jakieś ciasteczka, które posłużyłyby mi jako przekąska i nalałam sobie szklankę soku pomarańczowego. Później rozłożyłam się na kanapie, trzymając w ręku naczynie i włączyłam telewizor. Przeglądałam wszystkie kanały, ale nigdzie nie było nic ciekawego, więc zostawiłam na pierwszym lepszym serialu, jaki akurat był emitowany. Co jakiś czas podgryzałam kawałek ciastka i popijałam to sokiem, relaksując się po ciężkim dniu szkolnym. Mój samotny relaks nie trwał zbyt długo, ponieważ po zakończeniu pierwszego odcinka usłyszałam dźwięk wkładanego klucza do zamka. Minęła chwila, gdy do pomieszczenia wparowała nie kto inny jak moja matka. 
- Cześć, mamo - odezwałam się pierwsza.
- A ty co się tak tutaj wylegujesz? Nie masz nic lepszego do roboty? Może być tak łaskawie lekcje chociaż odrobiła? - A wystarczyłoby "Cześć, córeczko. Jak ci minął dzień?"
- Odrobiłam już lekcje - odpowiedziałam.
- I co? Jak wrócisz ze szkoły i rozprawisz się jakoś z zadaniami domowymi, to nie masz nic do zrobienia? Liam od razu poszedłby spotkać się ze znajomymi albo na jakieś zajęcia dodatkowe. Twój brat ciężko pracował i widzisz do czego doszedł? Jest wielką gwiazd i śpiewa w zespole. A ty co? A ty nic! Wzięłabyś się przynajmniej za siebie, zamiast dalej się obżerać tymi ciastkami. To same puste kalorie i nic więcej. Lepiej zjadłabyś jakieś porządny posiłek. Może wtedy nie byłabyś taka gruba, bo powiem ci, że ostatnio chyba mocno przybrałaś na wadze. Jak tak dalej będziesz żreć, to nie będziesz mogła się ruszać i zgnijesz na tej kanapie. 
- Może najlepiej od razu nie zmieszczę się w futrynie? - spytałam z przekąsem.
- Jesteś taką samą nieudacznicą jak twój ojciec!

~*~

Mój tata... Mój kochany tatuś nie żyje. Ten cholerny wypadek zabrał mi go już na zawsze.

~*~

- Tatusiu, wyżej! - krzyczałam, bujając się na huśtawce. - Jeszcze wyżej! 
- Słoneczko, jeśli będę huśtał cię mocniej, to wylecisz aż do nieba - odpowiedział mi tata.
- Chcę do nieba! Chcę do nieba! 
- Oj, jeszcze nie na to pora, mój mały aniołku. A teraz chodź, bo mama za momencik zawoła nas na obiadek. 
Kiedy zatrzymał huśtawkę, wziął mnie na barana i zaczął biegać ze mną wokół ogródka.
- Tatusiu, zaraz spadnę! - zawołałam.
- Nie spadniesz, myszko. Twój tatuś nigdy na to nie pozwoli.
- Jesteś moim bohaterem - odparłam, nie powstrzymując szerokiego uśmiechu, jaki zagościł na mojej pięcioletniej twarzy.
- Kocham cię, córeczko.
- Ja też cię kocham, tatusiu.

~*~

Dlaczego jego już tu z nami nie ma? Był najważniejszą osobą w całym moim życiu. Zawsze mogłam na niego liczyć. 

~*~

- Ale, mamo, będziemy grzeczne! - powiedziałam zrezygnowana.
- Córeczko, powtórzę ostatni raz. Nie możesz iść sama na ten koncert. 
- Tato, mama nie chcę się zgodzić - zawołałam, gdy w polu widzenia pojawił się drugi rodzic.
- Zgodzić na co? - zapytał.
- Chciałam iść z Sophią na koncert, ale mama się nie zgadza. 
- Jesteś za młoda, żeby chodzić sama na koncerty - powiedziała rodzicielka.
- Daj spokój, kochanie. Kto powiedział, że sama? Zawiozę obie dziewczynki i będę na nie czekał przy wyjściu. Gdyby coś się działo, będę blisko i zawsze mogą do mnie zadzwonić. 
- Czyli mogę? - ożywiłam się.
- Pewnie, że możesz, słoneczko. - Zaśmiał się, gdy rzuciłam się na niego, by go wyściskać. 
Kiedy już wybiegałam z pomieszczenia, aby pochwalić się Sophie radosnym obrotem sprawy, usłyszałam jeszcze fragment rozmowy rodziców.
- Za bardzo ją rozpieszczasz, skarbie - powiedziała mama.
- Oj, kochanie. Przecież to moje maleństwo - odparł tata.
Niby to tylko puste słowa, ale dla mnie znaczyły tak wiele...

~*~

Tak strasznie mi go teraz brakuje. Ciekawe, czy gdyby żył mój superbohater, to ochroniłby mnie przed tym, co stało się... Wtedy.

~*~

Zduszone jęki bólu raz po raz opuszczały moje gardło. Czułam dokładnie każdy pojedynczy dotyk. Czułam dłonie jednego z kolesi na moich nagich piersiach. Czułam każdego klapsa na mojej pupie. Czułam jak ktoś ciągnął mnie za włosy. Czułam w tyłku coś, czego nigdy nie chciałabym poczuć.  Czułam "przyjaciela" Christophera w... Sobie. Czułam to wszystko bardzo wyraziście, ale w środku... Nie czułam już nic. Stałam się szmacianą lalką bez jakichkolwiek emocji. Po prostu leżałam jak kłoda i nie miałam nawet siły, by protestować lub próbować jakoś się uwolnić. Poddałam się, a oni robili ze mną, co tylko chcieli. Gdy wpatrywałam się w te ciemne oczy, które kiedyś mówiły mi, że wszystko jest dobrze i dawały mi szczęście, teraz nie widziałam już tej miłości, co kiedyś. Została ona zastąpiona, tak samo jak ten promienny uśmiech na twarzy, który zamienił się w cwaniacki uśmieszek, którego nigdy przedtem nie widziałam. I wolałabym nie mieć okazji, aby go zobaczyć...

~*~

***Zayn***

Siedziałem sobie na kanapie w salonie i sms-owałem z Niallem, który co chwilę wysyłał mi jakieś zabawne fotki z galerii. Byłem tym tak pochłonięty, że nawet nie zauważyłem obecności Emily ze mną w pomieszczeniu. Dała mi o tym znać, gdy do moich uszu dotarły jej krzyki.
- Nie! Nie! Przestań! Ja nie chcę! Nie rób mi tego! To boli! - wrzeszczała na cały głos. 
Potem jednak umilkła, a ciszę przerywał tylko jej głośny płacz. Nie wiedziałam, co się dzieje, ponieważ nic jej nie robiłem, a poza naszą dwójką nikogo więcej w domu nie było. Czyżby ataki histerii wróciły? 
- Hej, Emily, spokojnie - odezwałem się uspokajającym tonem i bez zastanowienia przytuliłem ją do siebie. Objąłem ją szczelnie ramionami i przycisnąłem do swojego torsu. Delikatnie gładziłem jej włosy, ciągle coś szeptając na ucha. 
Po zaledwie kilku chwilach zaczęło przynosić to efekty. Płacz stawał się cichszy, a dziewczyna powoli się uspokajała. Kiedy wszystko powróciło do normy, a brunetka sama się we mnie ufnie wtuliła, postanowiłem zacząć działać i wreszcie dowiedzieć się, co takiego stało się w przeszłości, że ma na nią tak ogromny wpływ. 
- Emily, chyb...
Nie było mi dane dokończyć to zdanie, ponieważ sama Payne postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i przerwać moją wypowiedź. Czegoś takiego się nie spodziewałem...
- On mnie zgwałcił.

———————————————————

Witajcie, moi drodzy czytelnicy! :D
Na samym początku chciałabym przeprosić za kolejne spóźnienie. Zaczęła mnie trochę łapać choroba, miałam sporo prób i występów w szkole, przez co kompletnie nie miałam siły na napisanie rozdziału. Oczywiście mogłabym to zrobić, ale byłby wtedy na odwal, a zależało mi na nim, ponieważ jest inny niż te co zawsze. Poza tym piszę to opowiadanie, bo jest to moja pasja i uznałam, że nie ma sensu pisać z przymusu. Mam nadzieję, że to rozumiecie. 
Teraz jednak mam wakacje, więc wszystko się zmienia. Zmieni się także moje odwiedzanie Waszych blogów. Tym razem naprawdę będę regularna. 
Kto także ma już wakacje? Z ocen zadowoleni? Wiem, że spora część z Was jest na studiach, więc życzę tym osobom udanej sesji, bo wiem, że nadszedł ten czas. 
Rozdział znowu krótki, ale wyjątkowo jestem z niego bardzo zadowolona. Naprawdę mi się podoba, lecz ocenę pozostawię Wam. Musiałam przerwać w tym momencie... 
Co myślicie o przeszłości Emily? I co teraz zrobi Zayn?
Trochę się rozpisałam, ale chciałabym jeszcze bardzo podziękować wszystkim komentującym. To dla mnie wiele znaczy.
Przeczytałeś? Zostaw po sobie jakiś ślad! To bardzo motywuje :)
Buziaki💋

11 komentarzy:

  1. Ten rozdział jest niesamowity. Naprawdę, jest chyba najlepszy z wszystkich na tym blogu. Przeczytałam go na jednym wdechu, dosłownie czując wszystkie emocje w nim zawarte. Cudeńko i tyle powiem.
    Poznaliśmy przeszłość Emily. Jest ona niewyobrażalnie trudna i bolesna, i byłaby taka nawet bez gwałtu. W ogóle nie wyobrażam sobie, jakim potworem trzeba być, by zachować się jak Christopher. Najpierw ratuje ją przed tymi obrzydliwymi facetami, by po wielu miesiącach zrobić dokładnie to samo. Mam nadzieję, że chłopaka dosięgnie w końcu sprawiedliwość i zgnije w piekle.
    Po raz kolejny też ciśnienie podniosło mi zachowanie matki Emily. Naprawdę nie rozumiem, jak można tak traktować własne dziecko. Gloryfikuje Liama, a córkę ma głęboko gdzieś. Czyżby dlatego, że dziewczyna była ulubienicą ojca?
    Właśnie, ojciec… Tata Emily wydaje się być jednym z nielicznych pozytywnych promyków w życiu dziewczyny. Po prostu wzór ojca idealnego. Nie dziwię się, że Emily tak bardzo przeżywa jego śmierć. Może gdyby mężczyzna nadal żył, to dziewczyna przechodziłaby przez wszystko łagodniej? A przede wszystkim nie wylądowałaby w psychiatryku, bo ojciec nigdy by na to nie pozwolił.
    Dobrze, że Emily ma jeszcze brata, na którego w krytycznym momencie mogła liczyć. Gdyby nie Liam, dziewczyna kompletnie by zwariowała, a tak o przynajmniej ma szansę na nowo zacząć życie. Choć oczywiście tego, co przeszła, nikt nie wymaże jej z pamięci.
    Końcówka trochę mnie zaskoczyło. Teraz Zayan w końcu wie, co spotkało Emily. Na pewno jest to dla niego ogromny szok. Strasznie ciekawi mnie jego reakcja. Czy powie Liamowi? Jak teraz będzie podchodził do dziewczyny? Na pewno nadal musi zapewnić jej wsparcie, bo na razie jest jedyną osobą, której Emily naprawdę ufa.
    Ode mnie to tyle. Jeszcze raz zaznaczę, że powyższy rozdział był genialny. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejną część.
    Pozdrawiam
    Violin
    PS W wolnej chwili zapraszam do siebie na dziewiętnastkę https://neverbeluckyone.blogspot.com/2018/06/rozdzia-19.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :) Chociaż strasznie długo kazałaś czekać, to myślę, że było warto ;) Rozdział jest naprawdę bardzo dobrze napisany, chociaż mógł być jeszcze troszkę dłuższy ;) W końcu dowiedzieliśmy się więcej na temat przeszłości naszej głównej bohaterki. Jestem troszeczkę zaskoczona tym jak Christopher się zmienił z superobrońcy w brutalnego gwałciciela :O To naprawdę straszne to co przydarzyło się Emily. Nie dość, że jej matka to potwór, która chyba wogóle nie kocha swojej własnej córki, jej kochany tatuś zginął w wypadku, to jeszcze ten wstrętny Christopher, który tak podłe ją potraktował 😤 I ta końcówka. Emily wkońcu powiedziała Zaynowi co się stało. To jest bardzo ważny punkt zwrotny w opowiadaniu. Teraz wszystko zależy od Zayna. On musi jej pomóc Z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;) Życzę mnóstwo weny ;) Buziaki i pozdrawiam 😍😘😘😍💗

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam że rozdział zawierający w sobie przeszłość Emily będzie emocjonujący, ale nie sądziłam, że aż tak! To, co przeżywała dziewczyna w swoim życiu, można by było rozdzielić na kilka osób! To niesamowite, że mimo wszystko nadal jakoś się trzyma. Zacznę od poznania Christophera ... kurde, co się stało z tamtym chłopakiem, który ją uratował? Pff, uratował, a potem zrobił to samo! W głowie mi się to nie mieści. Zawsze powtarzam że gwałcicieli i pedofilów to tylko na gilotynę dać ... i nie koniecznie, aby obciąć głowę! Trzeba być chorym człowiekiem, żeby zrobić komuś taką krzywdę. Bo co? Bo dziewczyna nie była jeszcze gotowa, aby "wejść na wyższy level"? Powinien to uszanować i inaczej do tego podejść, a nie jak samiec alfa. Boże, niektórzy faceci myślą nie tym co trzeba. Ciekawi mnie tylko, co się z nim stało. Czy poniósł z "kolegami" konsekwencje, czy może Emily nie powiedziała nic i chodzą sobie na wolności? Cóż, przynajmniej wyznała prawdę Zaynowi, teraz jestem ciekawa jego reakcji. Nie sądzę, aby spanikował albo uciekł, raczej będzie wściekły na to co się jej stało. Ale zobaczymy czy mam rację ;) Zayn nie zawiedź mnie!
    W domu dziewczyna również nie miała za wesoło. Matka traktowała ją okropnie, widząc tylko i wyłącznie kochanego synka odnoszącego sukcesy. Zamiast wesprzeć córkę i jej pomóc, to wolała ją dołować. Jedynie ojciec był dla niej oparciem, ale i jego straciła. To na prawdę smutne i niesprawiedliwe. Dlatego uważam, że na tyle przeżyć, to ona na prawdę się trzyma. Ok, była w psychiatryku, ale nie jest aż tak poważnym przypadkiem do takiego leczenia. Wystarczy wsparcie bliskich, dlatego cieszę się że Liam ją stamtąd wyciągnął <3
    Ja niestety wakacji nie mam, na razie, ale staram się jak mogę żeby być na bieżąco co wcześniej było trudne haha, dlatego doskonale Cię rozumiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem, co mam napisać... 😦
    Jestem w totalnym szoku. Spodziewałam się, że Emily ma za sobą trudną przyszłość. Ale coś takiego... 😵😭😢 Jeju, tak bardzo jej współczuję.
    Dawno już nie przeczytałam czegoś tak emocjonalnego. Czegoś tak mocnego i trudnego do zaakceptowania. Praktycznie z każdego słowa, wylewała się masa uczuć.
    I Ty, jeszcze powiesz, że nie umiesz opisywać czyichś odczuć, czy pisać wspaniałych opisów sytuacji. Ten rodział dobitnie pokazał, że świetnie Ci to wychodzi! 😊
    Biedna Emily, jej przeszłość to pasmo krzywd, cierpienia i rozczarowań.
    Ile ta dziewczyna wycierpiała w ostatnich latach. To naprawdę cud, że ona nie zwariowała i mimo wszystko, walczy o powrót do normalności.
    Brak akceptacji ze strony matki, wsparcia rodziny, utrata kochanego taty.
    Już to, większość osób by dobiło.
    Ale ją spotkało coś o wiele gorszego.
    Coś, co będzie w niej tkwiło do końca życia.
    Christopher... Nie mogę uwierzyć, że z całkiem w porządku chłopaka. Zmienił się w takiego bydlaka bez skrupułów.
    Przecież uratował ją przed tymi okropnymi typami. Zapobiegł czemuś, co potem sam zrobił ze swoimi kolegami. W głowie mi się to nie mieści... Jak można skrzywdzić tak drugiego człowieka?
    Tak trudno było mu zrozumieć, że ona jeszcze nie jest gotowa do współżycia? Gdyby ją kochał, to by to zrozumiał i poczekał, a nie zgwałcił. 😥
    Mam nadzieję, że spotka go zasłużona kara za wszystko, czego się w dopuścił. To nie może pozostać bezkarne.
    Wrócę jeszcze do jej matki. Jak ona mogła ją tak traktować? Widziała tylko swojego syna i jego sławę, zapominając o swojej córce. Te wszystkie okrutne słowa, które musiała Emily od niej codzinnie wysłuchiwać. Jej rodzicielka naprawdę powinna się wstydzić, bo sama także po części przyczyniła się do tej tragedii. Nie interesowała się zupełnie Emily, a potem nawet nie chciała spróbować jej pomóc. Wolała zamknąć ją w szpitalu.
    Dobrze, że Liam zabrał ją do siebie. W innym przypadku, nie mam pojęcia co by się stało z dziewczyną.
    Zayn nareszcie poznał prawdę. Dzięki temu być może będzie potrafił w dużo lepszy sposób pomóc Emily. W końcu wie, dlaczego jest w takim stanie. Teraz czas popracować nad jej stanem psychicznym i udowodnieniem, że istnieją jeszcze dobrzy ludzie na świecie.
    Czekam na następny rozdział z niecierpliwością. Życząc dużo weny. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Och. Jestem niezwykle ciekawa, jak zareaguje Malik. Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo podobał mi się ten rozdział. Takie powroty w przeszłość to ekstra pomysł bo ożywiają wydarzenia które dzieją się w teraźniejszości. Po raz kolejny było mi tak cholernie szkoda Emily.. Ten cały Christopher to jakaś porażka. Nie rozumiem jak można tak diametralnie się zmienić... niestety na gorsze.. Taki facet nie powinien mieć nigdy żadnej dziewczyny.. Kurcze.. Nie znajduję słów, które by oddały mój cały jad i nienawiść w stosunku do tego typa wrr.... A jej matka? Chociaż no tak.. Synuś był sławny więc trzymając się z nim miała "więcej" do zyskania niż przy Emily..Taka kobieta nie powinna w ogóle mieć dzieci! Co z niej za matka skoro nigdy tak naprawdę nie kochała swojej córki? I na dodatek zgotowała jej los, w postaci pobytu w szpitalu. Dobrze, że Emily ma Liama no i Zayna. Oby dzięki nim na nowo zrozumiała, że na świecie mimo wszystko są dobrzy ludzie. Czekam na next ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Krótki rozdział, ale zawierał w sobie wszystko czego było potrzeba do wyjaśnienia tajemniczej przeszłości Emily, którą znaliśmy dotychczas z jakiś przebłysków. Ymmm ciężki orzech do zgryzienia, bo ciężki temat. Gwałt to nie jest coś z czym łatwo sobie poradzić, szczególnie jeśli zdecydowałaś się na taki wątek w opowiadaniu. Udało Ci się to przedstawić w dosyć przystępny sposób (o ile wypad mi tak pisać...;/), ale chodzi mi o to, że było dużo emocji. Niestety u mnie nie były one pozytywne, wręcz przeciwnie. Strasznie współczułam Emily, z każdym czytanym słowem było coraz gorzej, w takim sensie, że no czytelnik jednak sobie to wyobraża i było mi po ludzku żal dziewczyny. W sumie to jest niezły żart od losu, że ten Christopher kiedyś uratował ją przed tragedią, a później zgotował jej to samo i chyba bardziej bolało, bo zrobiła jej to ukochana osoba.
    Mogę tylko współczuć dziewczynie i kibicować, żeby po tym wszystkim doszła do siebie. No i zastanawia mnie, jak zareaguje Zayn, który ostatnio robił za jej niańkę :)
    N

    OdpowiedzUsuń
  8. Alleluja, na reszcie to komus powiedziala! Brawo Emily! Moze teraz bedzie im latwiej jej pomoc.
    Weny zycze i do napisania 😘

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejka :)
    Przepraszam za spóźnienie, ale wczoraj miałam egzamin i musiał się uczyć, a potem podróż do domu, więc byłam wykończona. Od teraz będę juz regularnie.
    Rozdział wyszedł Ci bardzo ciekawy i wciągający, mimo że krótki to i tak mi się podobało. Tyle nowych informacji o Emily. Smutne jest to, że jej chłopak najpierw ją uratował przed tym oblechem z ulicy a potem sam ją zgwałcił. Jak widać ludzie są nieobliczalni czasami. Dziewczyna miała dobre relacje z ojcem, ale z matką to jakaś tragedia. Nie rozumiem, jak można własnemu dziecku mówić takie przykre rzeczy.
    Dobrze, że w końcu komuś powiedziała o wszystkim. Na pewno teraz będzie jej lżej, może nawet Zayn okaże się być dla niej przyjacielem?
    Pozdrawiam i zycze duzo weny ;*
    U mnie tez niedlugo się coś pojawi ;)

    OdpowiedzUsuń

Rozdział 24

***Zayn*** Chwila... Co? Co tu się tak właściwie wydarzyło? To się nie mogło wydarzyć naprawdę. W rzeczywistości albo to tylko mój umy...