piątek, 23 marca 2018

Rozdział 7

***Zayn***

- No i tam widziałam taką megaa sukienkę. Różowa z dekoltem w serduszko i wcięciami na bokach, taka do połowy uda. Była po prostu śliczna. Ja muszę ją mi.. - Gdzieś mniej więcej w tym momencie się wyłączyłem. Gigi nawijała tak już od dwóch godzin, a nowinki modowe oraz to, że jakaś babka wywaliła się na czerwonym dywanie i obiła sobie cztery litery, niezbyt mnie interesowało. Nigdy jakoś nie śledziłem tych wszystkich portali czy tabloidów w poszukiwaniu sensacji. Naśmiewanie się z wpadek innych gwiazd, nie było w moim typie. Dopóki nic nie ma o mnie, mogę spać spokojnie. Za często się to nie zdarza, bo moja kochana dziewczyna uwielbia szum wokół siebie, który sama z własnej woli czasem wywołuje. Dzień bez co najmniej jednego nowego zdjęcia na Instagramie to dzień stracony. Uważacie, że nie da się zrobić pięciuset zdjęć w ciągu minuty? Hadid udowodniła, że się da. Pstryknęła dokładnie pięćset trzydzieści dwa selfie w przeciągu sześćdziesięciu sekund. Można? Można.
Ktoś zaczął machać mi dłonią tuż przed twarzą. Tym ktosiem okazała się oczywiście blondynka, która chyba zorientowała się, że odpłynąłem.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Zayn, mówię do ciebie!
- Słucham cię, kochanie. - Miałem nadzieję, że taki przydomek ją udobrucha.
- Tak? To co właśnie powiedziałam? Hm? - Założyła ręce na piersi i ściągnęła zabawnie brwi. Wyglądała trochę jak jakiś byczek, przez co czułem jak kąciki ust wykrzywiły mi się do góry. W takiej sytuacji jednak nie było mi do śmiechu.
- Mówiłaś o.. no o.. no o tym.. że..
- Ha! Nie słuchałeś! Zayn, nie było cię kilka dni, a teraz, gdy wróciłeś nie zwracasz na mnie uwagi! Może znalazłeś tam w tym Wolvgangton jakąś nową dziewczynę? Czyli co? Czyli mnie zdradzasz, tak? - Dziewczyna aż wstała z sofy i krążyła w kółko, wyrzucając z siebie kolejne słowa jak z karabinu.
- Misiu, nie zdradziłem cię. Jak mogłaś tak w ogóle pomyśleć? Wiesz, że cię kocham. - Również wstałem, aby dać jej buziaka i posadzić sobie ją na kolanach.
- Mogłeś zabrać mnie ze sobą - drążyła.
- Zanudziłabyś się tam. A i byłem w Wolverhampton, a nie w Wolvgangton - poprawiłem ją.
- I jeszcze mnie poprawiasz? Znudziłeś się mną, czy co? - Raczej zirytowałem. To czemu z nią jesteś? Nie! Znowu? Tylko nie ty!
- Oczywiście, że się tobą nie znudziłem.
- Tak? Jakoś tego nie pokazujesz. - Ohoho, zaczyna się. Stare zagrywki Gigi. To jest ten moment, w którym będzie chciała, żebym zaproponował, że kupię jej tą sukienkę, aby odkupić "swoje winy". Oczywiście mogę tego nie zrobić, ale jedyne co mi to da, to strzelenie przez nią focha. Rzecz jasna wszystko wróci do normy, jak już dostanie sukienkę z dodatkami i weekend w spa, dlatego lepiej dla mnie wybrać pierwszą opcję. Przedstawienie czas zacząć.
- Wiesz, że cię kocham najbardziej na świecie, kochanie. Słuchaj, a co ty na to, żebyśmy się wybrali na jakieś zakupy? Kupię ci tą różową sukienkę, o której mi tyle opowiadałaś. - Za każdym razem staję się w tym coraz bardziej genialny. Moim skromnym zdaniem za taką grę aktorską powinienem dostać Oscara.
- Naprawdę kupisz mi ją? - Podskoczyła, całkowicie się rozchmurzając. Połknęła haczyk. Zresztą jak zawsze. Dużo jej do szczęścia nie potrzeba. Nie powiem, że mi to przeszkadza. Mój portfel i tak na tym nie ucierpi, a ja zbytnio wiele robić nie muszę, żeby się na mnie nie obrażała.
- Dla ciebie wszystko - powiedziałem i wbiłem się w jej usta. Ja też musiałem coś z tego mieć. Przecież zaraz będę musiał wytrzymać parę ładnych godzin biegania po sklepach. Co dziewczyny w tym widzą? Mają pełne szafy, połowy z tego co mają nie noszą, ale dokupić coś zawsze muszą. Planuję zostać na noc, więc moje męki nie pójdą na marne, a moja dziewczyna mi to napewno należycie wynagrodzi.
- To chodźmy! Nie ma co tracić czasu. - Zeskoczyła na podłogę i biegiem rzuciła się do przedpokoju, ciągnąc mnie za rękę. - Ubieraj się, a ja idę szybciutko się przygotować. Wiesz, poprawię makijaż i znajdę jakieś odpowiednie ciuszki na zakupy. Takie tam drobnostki. Wracam za minutkę.
Dała mi jeszcze przelotnego buziaka i wbiegła po schodach na górę, gdzie znajdowała się jej garderoba i łazienka. "Wracam za minutkę"? Nic bardziej mylnego. To jej "szybciutkie przygotowanie się" wcale nie jest takie szybciutkie.
Nie mając nic ciekawszego do roboty, ruszyłem do kuchni z zamiarem napicia się czegoś. Niewielkie pomieszczenie, w którym znajdowała się jedynie lodówka, nieużywana ani razu kuchenka, jakieś puste szafki i blaty. Wystrój, jak przystało na celebrytkę, urządzony w obecnie panującej modzie. Przeważała tam głównie biel, przeplatana czernią. W rogu kuchni ustawiony był jeszcze maleńki stolik z dwoma krzesłami. Hadid zawsze mnie poprawiała i wymagała nazywania go "stoliczkiem z dwoma krzesełkami". Nie widziałem tu żadnej różnicy, jedynie brzmiało to gorzej i takie słownictwo nie pasowało do mnie. Po co się cackać? Ważne, że mogę usiąść i uzupełnić płyny.
Otworzyłem lodówkę i przejrzałem całą jej zawartość. Jakieś tofu, gotowe sałatki i sok pomidorowy. Przyzwyczaiłem się już do tego widoku. Dziewczyna jest zwolenniczką jedzenia takich gówien, powszechnie nazywanych przez nią jedzeniem. Ile to ma wspólnego z pożywieniem to nie wiem, ale skoro chce się katować tymi bezsensownymi dietami to proszę bardzo. Nie rozumiem tylko jednego... Jak można pić ten ochydny sok pomidorowy? Toć to nie pomidor! Fuj. Pozostaje mi tylko napić się wody. Z drugiej szafki od lewej strony wyciągnąłem szklankę i nalałem sobie napoju. Gdyby się dowiedziała, że piłem z gwinta, miałbym niezłą jazdę. Wykład napewno by mnie nie ominął. Nie wiem w czym tkwi problem skoro nie raz wymienialiśmy ślinę, ale chyba nigdy nie pojmę logiki Gigi. Wypiłem jedną szklankę, drugą, trzecią i trwało to aż nie wypiłem całej butelki.
W czasie kiedy Hadid szykowała się do wyjścia zdążyłbym się przemęczyć i wypić cały ten potworny sok pomidorowy. Taki zimny z lodówki. Ze stacji benzynowej. W sąsiednim mieście. Na innym kontynencie. Idąc tam spacerkiem na pieszo.

~*~

A więc... Trzy godziny później wchodziliśmy do galerii z zamiarem zakupienia sukienki. Tylko sukienki. Ehh, nie ma co się oszukiwać. Tak łatwo nie pójdzie. Ahoj przygodo!

~*~

Cztery godziny później wychodziliśmy z ostatniego sklepu odzieżowego czy butiku, który "jest na poziomie" mojej dziewczyny. Obładowany dokładnie dziewiętnastoma torbami przemierzam korytarz, wlokąc się gdzieś z tyłu za blondynką.
- Fajnie było, prawda? Udane zakupy. Najlepszy shopping tylko z tobą, skarbie - odezwała się rozpromieniona Gigi, zwalniając tempo, by musnąć mój policzek. Nagle całkowicie się zatrzymała, położyła dłoń na mojej klatce piersiowej i zaczęła powoli kreślić kółka.
- Co ty na to, żebyśmy odwiedzili jeszcze jedno miejsce? - zapytała słodkim głosikiem. To jest chyba jakiś żart... W dodatku nie śmieszny.
- Ale byliśmy już wszędzie - marudziłem.
- Nie prawda. O jednym zapomniałeś. - Zniżyła głos i ciągnęła dalej. - O tym najfajniejszym. - Zrobiła krótką pauzę, aby dać mi chwilę na zastanowienie się, ale po tylu godzinach spędzonych w galerii, mój mózg przestał działać. - Victoria's Secret.*
Pociągnęła mnie spowrotem w głąb budynku. W przeciągu jednej sekundy z ponuraka zmieniłem się w napalonego nastolatka. Moje nastawienie diametralnie się zmieniło i teraz szedłem z wielką ochotą.
Coś czuję, że dzisiejszy dzień nie będzie taką katastrofą jak myślałem na początku, a dzisiejszego wieczoru napewno nie będę się nudził. Wizja tego co będzie wieczorem wynagradza mi każdy najmniejszy szczegół. To będzie udana noc. Za długo chyba jednak nie pośpię.

***Emily***

Minęło już trochę czasu od momentu, kiedy ostatni raz była u mnie Danielle. Nie wiem, ile dokładnie minęło, bo nie ma tu zegara! W sumie to fajnie byłoby wiedzieć, jaki mamy dzisiaj dzień, miesiąc czy chociażby tą głupią godzinę. Co potrzebuje wariatka z psychiatryka tuż po wyjściu z niego w swoim pokoju? Komputer i puste półki, na które nie mam co położyć. Po co komu zegarek?
Dobra, koniec z tym rozmyślaniem. Emily bierzemy się za siebie. Nie ma to tamto. Wystarczająco długo już gniję w tym wyrku. Nadeszła odpowiednia pora, by ruszyć dupę w troki i wstać. Każda pozycja do leżenia zrobiła się niewygodna, a poza tym chyba zaraz się zesikam. Warto byłoby poszukać jakiegoś kibelka. O! I bardzo proszę. W psychiatryku miałam mój własny kibelek. Był zawsze pod ręką, a tu co? Jajco. Nie ma kibelka. I gdzie ja mam się załatwiać? W mojej izolatce było wszystko. Mogli mnie tam zostawić. Zastanawia mnie jedno... Dlaczego mnie tu przywieźli? Będę dla nich tylko ciężarem. Są popularni, koncertują i nie mają czasu na jakieś bzdury, takie jak na przykład zajmowanie się nienormalną, młodszą siostrą.
"Takie wyrzutki i ofiary losu obniżają poziom ludzkości. Trzeba ich tępić." - Brzmią mi w uszach słowa rodzicielki, które wypowiedziała, wyciągając mnie z domu do psychiatryka. "Dlaczego ty nie możesz być taka jak twój brat?", "W kogo ty się wdałaś, dziewczyno?", "Co jest z tobą nie tak?" - Do głowy napływają mi kolejne wypowiedzenia kobiety, która zwie się moją matką. Albo raczej to ludzie mianowali ją takim przydomkiem. "Wstydu mi tylko ta dziewucha narobi", "Co sąsiedzi pomyślą?" lub "Załóżcie jej kaptur na głowę, żeby nikt jej nie rozpoznał" nie świadczy o tym, że jakoś bardzo jej zależało na przedstawianiu się jako moja mama.
Wracając do tematu... Sprawy z tą kobietą wolę odłożyć jak najdalej i nie roztrząsać. I trzy, dwa, jeden.. jeden i pół.. jeden i trzy czwarte.. jeden i.. to na tyle z moją boską matmą. Na czym to ja..? A tak! Zero!
Brawo ja! Jestem z siebie bardzo dumna. Udało mi się aż.. wstać z łóżka. Dobre i to na początek. Trzeba ustalić co muszę zrobić. Wypadałoby zmienić w końcu to straszne ubranie. Tak, tylko, że nie mam żadnych innych ubrań. Za to mam szafę! Podeszłam do mebla i otworzyłam jedną stronę, a tam.. uwaga, uwaga.. nic. Kupili mi ogromną szafę, ale jednego, głupiego dresu już nie? To fajnie. Mam niezapełnioną szafę, laptopa i puste półki. Idealnie.
Teraz przyszła kolej na znalezienie łazienki. Skoro są takimi mistrzami w wybieraniu najbardziej niepotrzebnych rzeczy dla "podobno człowieka", który dopiero co wydostał się z placówki dla wariatów, to mogliby postawić mi tu jakiegoś dużego kwiatka w doniczce. Miałabym chociaż gdzie się wysikać. Oo, mam tu dywan. Wcześniej go nie zauważyłam. Po jaką cholerę mi ubrania? Lepiej kupić mi dywan! Najbardziej niezbędny przedmiot w każdym pokoju. Skoro wcześniej nie zwróciłam na niego uwagi to może kryje się tu coś jeszcze?
Ponownie zlustrowałam wzrokiem pomieszczenie. Oglądałam dokładnie każdy, pojedynczy fragment, by nie przeoczyć ważnych szczegółów, aż natrafiłam na drzwi. Co najciekawsze, nie były to te same, którymi posługiwała się Danielle. Jestem odważną, bardzo odważną dziewczynką, dlatego sprawdzę, co się za nimi kryje. Nacisnęłam na klamkę, popchnęłam lekko drzwi i... Bingo! Łazienka! W stu procentach urządzona w bieli. W najdalszym rogu ustawiono kibelek, a tuż przed nim zlew, na którym zostawiono mydełko. Kawałek dalej spostrzegłam wannę, do jakiej spokojnie weszłyby pewnie ze trzy osoby. I to takie z pokaźną nadwagą. Miałam tu także prysznic. Wanna i prysznic? Nawet w hotelach nie miałam takich wygód. Trochę się tu czuję jak w hotelu. Przynoszą mi jedzenie, zapewniają meble, ale wyposażenia już nie. Tutaj jedynie nie muszę płacić. Z tego co wiem, a raczej przynajmniej się domyślam. W łazience znajdują się jeszcze jakieś szafki. Oczywiście puste. Raczej, nie inaczej. Najważniejsze było jednak to, że miałam tu niezły zapas papieru toaletowego.
Załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne, po czym umyłam dłonie. Nie przemyślałam jednego, jakże istotnego faktu. W coś te łapy muszę wytrzeć. Tryb "rozglądanie się" włączony. Są! Na wieszakach, wisiały dwa ręczniki - jeden turkusowy, a drugi morelowy. O! I nawet żel pod prysznic. Grzechem byłoby nie skorzystać z takich luksusów i nie wziąć odprężającej kąpieli.
Zabrałam się za szykowanie. Nalałam cieplutkiej wody, dodałam trochę płynu, aby zrobiły się bąbelki i weszłam do wanny.
Moje mięśnie momentalnie się rozluźniły i po raz pierwszy od długiego czasu nareszcie mogłam się zrelaksować. Starałam się wyrzucić wszystkie myśli, jakie mnie nachodziły, żeby chociaż mieć te głupie piętnaście czy dwadzieścia minut spokoju.
Po skończonej kąpieli, która trochę się przedłużyła, wynurzyłam się z wody i złapałam ręcznik, żeby się nim wytrzeć. Oznaczało to powrót do rzeczywistości i koniec mojej chwili wytchnienia. Owinęłam swoje ciało ręcznikiem i powróciłam do sypialni.
Usłyszałam trzaśnięcie zamka oznaczające przybycie gościa. Ciekawe kogo tu niesie. Akurat w tym momencie ktoś postanowił złożyć mi wizytę? Właśnie wtedy, gdy stoję na środku pokoju jak jakaś idiotka w samym ręczniku? No super. Grunt to dobre wyczucie czasu.

* Victoria's Secret - amerykańskie przedsiębiorstwo zajmujące się produkcją i sprzedażą damskiej bielizny, odzieży oraz kosmetyków.

———————————————————

Witam wszystkich! :)
Dzisiaj rozdział inny niż wszystkie. Mam nadzieję, że przez to nie nudniejszy. Niestety wyszedł bardzo krótki, ale to z powodu braku czasu.
Co wolicie? Rozdziały przepełnione opisami i przemyśleniami czy takie z szybko przebiegającą akcją i dialogami?
I jak myślicie? Kto jest gościem Emily?
Poznaliście także w końcu Gigi. Komu przypadła do gustu taka osobowość? ;)
Przeczytałeś? Zostaw po sobie jakiś ślad! To bardzo motywuje :)
Do przeczytania w następny piątek! Pozdrawiam i życzę wszystkim miłego weekendu💋

14 komentarzy:

  1. Zayan ma totalnie przerąbane z tą swoją dziewczyną. Gigi jest po prostu... tępa? To trochę brutalne, ale taka jest prawda. Widać, że się przy niej nudzi, irytuje go jej zachowanie, a mimo to jeszcze z nią nie zerwał. Dlaczego więc nadal z nią jest? Zapewne chodzi mu o jedno. Może też po prostu nie chce zaczynać od nowa? Jakikolwiek by nie był powód trwania przy Gigi, to coś czuję, że pojawienie się Emily może wiele zmienić. Od samego początku widać, że chłopak coś ma do siostry kolegi. Zastanawiam się, co z tego wyniknie.
    Emily ma fajne, ironiczne poczucie humoru. Naprawdę ją lubię i cieszę się, że w końcu trafiła do Londynu, gdzie może w spokoju dochodzić do siebie. Jej matka to skończona jędza, jak można w taki sposób potraktować córkę? Mam nadzieję, że kiedyś się jej za to dostanie. Nie cierpię takich ludzi, którzy w ten sposób traktują innych, a zwłaszcza swoje dzieci. Wysłanie Emily do psychiatryka, bo "co ludzie powiedzą" to po prostu okrucieństwo. Dobrze, że Emily ma kochającego brata, który zawsze będzie ją wspierał i pomoże jej wrócić do normalności.
    Ode mnie to tyle. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin
    PS Zapraszam na trójkę do mnie link

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, Gigi, wow. Odebrało mi mowę. Cóż no dziewczyna jest inna hahahah. Jej zachowanie jest bardzo irytujące. Widać, że interesuje ją tylko świat mody, a jej pasja to robienie zakupów. Właśnie mieliśmy idealny przykład kilku godzinnych zakupów.
    Zayn wcale mnie nie dziwi. W końcu jest chłopakiem, a dla chłopaków liczy się tylko jedno. Dlatego nadal tkwi z nią w związku. To musi być dla niego serio uciążliwe i pewnie zanudza się na śmierć na tych godzinnych zakupach.
    Zgadzam się z koleżanką wyżej, że ironiczne poczucie humoru Emily jest bardzo zabawne. Fajnie czyta się to, o czym dziewczyna myśli.
    Racją jest, że rozdział różni się od innych. Osobiście wolę dialogi, ale opisowy rozdział też czasami jest przyjemny, dlatego nie przeszkadza mi takie wydanie dzisiejszego. Fajnie się czytało. Życzę weny i mam nadzieję, że komentarz Cię zmotywuje ;))))))
    N

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :) No nie wiem, jakiego typu rozdziały wolę, bo oba typy mi się podobają. Szczerze? Nie mam pojęcia kto może być gościem Emily :/ Może Liam albo Danielle? Co do Gigi... nie podoba mi się. Cały czas zakupy, zakupy i zakupy, moda, moda, moda... Wspominałam już o zakupach i modzie??? Czy ta dziewczyna interesuje się czymś jeszcze?? Mam wrażenie, że trochę naciąga Zayna na te wszystkie hm... "przyjemności", a Zayn się na to zgadza. No cóż, jego wola. Za to podoba mi się coraz bardziej postać Emily. Mam nadzieję, że wkrótce dojdzie do siebie :) Emily rzeczywiście ma bardzo ciekawe myśli ;) Sam w sobie rozdział jest jak zawsze świetny i może różni się od poprzednich, ale to nie zmienia faktu, że nadal jest świetny :* <3 Czekam.na następny ;* <3 Buziaki i pozdrawiam ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja w realu uwielbiam Gigi!❤
    Ale tu jest po prostu jak typowa blondynka z kawałów 😂😂
    Zee ma z nia przewalone ;/
    Napewno gościem Emi będzie Li ❤
    Takie rozdzialy tez są bardzo fajne 👍
    I rozdział jak zwykle świetny!
    Buziaki 💋

    OdpowiedzUsuń
  5. Gigi jest irytująca ... aż mnie samą zaczęły męczyć jej wypowiedzi. Nie lubię takich dziewczyn i to zdecydowanie! Po za tym ja nie rozumiem po co laski zabierają facetów na zakupy. Wiadome że oni tego nie lubią i chodzą za nami jak pieski z minami męczenników. Nie lepiej zabrać koleżankę bądź mamę? No chyba że chodzi o ich karty kredytowe tak jak w tym przypadku :P Chociaż osobiście ja czułabym się niezręcznie! Po co Zaynowi dziewczyna która go męczy i irytuje hmm? No ale ... późniejsza wizja nocy poprawiła mu humor. Pff facet!
    Brawo Emily! Powoli robi postępy i wraca do normalnego życia :) To co jej się przydarzyło to jedno, ale jej matka dobiła ją kompletnie. Co za baba! Aż mi przykro się zrobiło gdy czytałam jej "cytaty". I jak Emily ma być normalna skoro nie ma wsparcia u najbliższych, u własnej matki!
    I kto jest niespodziewanym gościem? Jedna z dziewczyn czy któryś z chłopaków? W drugim przypadku obawiam się o jej reakcje, no ale zobaczymy :)
    I wcale nie było nudno, czasami poznanie myśli bohaterów sporo czytelnikowi wyjaśnia :) Nie samymi dialogami opowiadanie żyje, a tobie te opisy wychodzą świetnie :)
    Miłego weekendu również dla Ciebie :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie jakakolwiek wersja rozdziału, będzie zadowalająca. Lubię i opisy i dialogi, także bez różnicy. 😉
    Przechodząc do treści. Gigi mnie wkurza... 😣😠 Jest irytująca i zachowuje się, jakby nie miała za wiele w głowie.
    Liczy się dla niej wyłącznie luksus i najnowsze trendy w modzie.
    Ale szykowaniem się przez trzy godziny na zakupy, przerosło dosłownie wszystko...
    Jakoś nie wydaje mi się, aby byli oni ze sobą z Zaynem z miłości. Zobaczymy, jak w przyszłości będzie się rozwijał ich związek.
    Wygląda na to, że z Emily jest z każdym dniem lepiej. Oby tylko tak dalej. Może już niedługo uda się jej wrócić do normalności. Widać, że jej matka także w dużej mierze odpowiada za jej stan. Mam nadzieję, że więcej nie sprawi jej już przykrości.
    Nie mam pojęcia, kto jest gościem Emily. Więc czekam cierpliwie do piątku, aby poznać odpowiedź na tą zagadkę.
    Życzę dużo wenyni chęci do pisanaia.
    Pozdrawiam. 😊😉

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć, hej :) Już nadrobiłam zaległości :D Powiem szczerze, że pierwszy raz spotykam się z opowiadaniem o OD, znam kilka piosenek, ale to by było na tyle haha :D Ale opowiadanie bardzo mnie zaciekawiło :)
    Jest mi strasznie przykro z powodu tego, co przydarzyło się Emily :( Nawet nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić... A jej mama? Która sama posłała córkę do psychiatryka i niespecjalnie się interesowała, co jej się stało? Naprawdę nie mam słów na opisanie takiego zachowania.
    Dobrze, że pojawił się brat dziewczyny i zorganizował podróż do Londynu. Oby Emily odzyskała chęć do życia i podniosła się po tym, co ją spotkało. Małymi kroczkami, ale do przodu :) Trzymam za nią kciuki :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie, nie jest nudniejszy.
    Wolę rozdziały pełne przemyśleń, jeśli te przemyślenia są od Emily.
    Zapewne jedna z dziewczyn (ew. Liam), bo kto inny? Chłopacy wiedzą, że ona się ich będzie (raczej) bać... no, ciekawie by było, jakby to była Gigi. xd Chciałabym to zobaczyć...
    Gigi jest fajna. Przypomina mi... w sumie nikogo, ale grunt, że lubi różowe sukienki. I szczerze, wolę ją niż ból egzystencjalny Zayna (chociaż i tak nie pobije jego sumienia xd).
    Ps. Motywuję.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobra, już wiem, że nie lubię Gigi XD Cieszę się, że Em ruszyła dupsko z tego łóżka i niezwykle mnie ciekawi, kto zobaczy ją w tym ręczniku - może Zayn? :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem 😊Nadrobiłam wszystko.Dzis króciutko ,chcę tylko zaznaczyć że wpadlam i czytam.Kolejny komentarz będzie dłuższy 😉

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem i ja :) Rozdział ciekawy, fajnie się czytało. Lubię jak się dużo dzieje, ale takie opisy i przemyślenia też są w opowiadaniu niezbędne moim zdaniem. Gigi ma baardzo cierpliwego i tolerancyjnego chłopaka :) Ale myślę, że trochę za bardzo go wykorzystuje, naciągając na takie zakupy.
    No jestem ciekawa, co to za gość odwiedził Emily w tej trochę kłopotliwej sytuacji xd
    Pozdrawiam i weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. https://allein-freunde.blogspot.com/ zapraszam serdecznie na dziewiąty rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli byłabyś zainteresowana zapraszam również na moją drugą historię: https://spelniajac-marzenie.blogspot.com/ ;* Kochana, gdzie mogę Cię informować o nowościach, bo nie chcę Ci tutaj śmiecić? :)

      Usuń
    2. Już zaraz biegnę czytać oba opowiadania! :)
      Co do informowania... Nie mam jak na razie innego miejsca na to, ale jak wymyślę coś nowego to dam ci znać ;) Dlatego możesz zostać tutaj.
      PS. Ja zaobserwowałam Twojego bloga, więc w mojej liście czytelniczej zawsze pojawia mi się informacja o nowym wpisie. Jednak komentarze chyba bardziej rzucają mi się w oczy.
      Miłego dnia, kochana! :)

      Usuń

Rozdział 24

***Zayn*** Chwila... Co? Co tu się tak właściwie wydarzyło? To się nie mogło wydarzyć naprawdę. W rzeczywistości albo to tylko mój umy...