piątek, 13 kwietnia 2018

Rozdział 10

***Emily***

W progu wejścia do salonu pojawił się ciemnowłosy chłopak ubrany w jakieś super drogie wdzianko.
Wystukiwał coś w swoim telefonie, dlatego jeszcze nie zauważył mojej obecności. Chociaż miałam wrażenie, że nie musi nawet na mnie spoglądać, by wiedzieć, że znajduję się razem z nim w jednym pomieszczeniu. Serce biło mi tak głośno, że ludzie po drugiej stronie ulicy mogli, je usłyszeć, więc on napewno nie miał z tym problemu. Galopowało jak koń. Oczywiście nie ten, który odwiedził mnie ostatnio. Chyba bym już nie żyła, gdyby biło tak wolno, jak on się poruszał. Konikowi zdecydowanie przydałoby się trochę potrenować. Jakieś zdrowe sianko, bieganie na pastwisku i ćwiczenia na lonży powinny wystarczyć. Swoją drogą mi również by się to przydało. Nieźle  się zapuściłaś w ostatnim czasie, Emily. Do roboty! Trzeba wziąć dupę w troki i zacząć ćwiczyć. Rzecz jasna, nie można zapomnieć również o dobrej diecie.
No właśnie... Skoro mowa o diecie... Jestem strasznie głodna! No i co to za hotel? Gdzie obiadek, gdzie słodycze? W sumie to zjadłabym lody. Takie ciasteczkowe... I pistacjowe! Z bitą śmietaną! Grunt to dobra dieta i zdrowa żywność. Lody nie tuczą. Ja wiem, że one nie tuczą. One nie mogą tuczyć! Mogą ewentualnie utuczyć, ale co to za różnica. Ważne, że są pyszne. Kto by się przejmował resztą. Oto moje motto: najpierw masa, potem rzeźba! Zacznę od jutra. Będę chodzić z moim konikiem biegać po pastwisku. Chociaż myślę, że bezpieczniej będzie, jeżeli będę miała osobny teren. Nie chodzi tu nawet o to, że ten zwierzak to ogier. Bardziej o to, że mogłabym staranować wszystkich w moim otoczeniu. Sieję spustoszenie w promieniu kilku mil.
Jak już o tym wspominam... Mam nadzieję, że to nastawianie nosa, nie bolało tego chłopaka za bardzo. To naprawdę nie była moja wina! To piłka poleciała, nie tam gdzie miała. Ona zmieniła trajektorię lotu. Wiatr ją zwiał. I Jonathan sam się napatoczył. Gdyby nie stał w tamtym miejscu, to nic by się nie stało. A potem pretensje do mnie. Emily złamała koledze nos. Emily jest niebezpieczna. Emily stwarza zagrożenie. To tylko wina Emily. To on nie powinien tam stać! A fakt, że zajmował tamto miejsce od połowy lekcji, się nie liczy. Kto zwraca uwagę na takie malutkie szczególiki?
Osobiste pastwisko to dobry pomysł. Znając mnie, nawet jeśli będę sama, to i tak coś odwalę. Na początku potknę się o własne nogi, w wyniku czego zacznę śmiać się z własnej głupoty. Natomiast później wpadnę na drzewo, którego oczywiście wcale tam nie ma, odbijając się od niego i teatralnie lądując na tyłku. Moje umiejętności w byciu niezdarą, nie znają granic.
Dobra, zapomniałam o jednym. A mianowicie... Jeść! Głodna! Dosyć tego rozmyślania, pora poszukać kuchni i jakiegoś żarełka. Z takim głodomorem jak Niall i świetnym kucharzem jak Harry muszą mieć tu wielkie zapasy.
Zdążyłam postawić zaledwie dwa chwiejne i niepewne kroki, a już natrafiłam na przeszkodę. Okazała się nią po raz kolejny skórzana kanapa. Ona stała gdzie indziej!
Wiecie, po co nam małe palce u stóp? A po to, żeby boleśnie walnąć się nimi w jakiś mebel. Niestety coś o tym wiem.
Syknęłam z bólu i złapałam za pulsujące miejsce. Do moich uszu dotarł także dźwięk przesuwanych po podłodze nóg. Momentalnie przypomniałam sobie, że nie jestem tutaj sama.
Mój wzrok natychmiastowo powędrował w stronę miejsca, w którym niedawno widziałam przybyłą postać.
Nie miałam już żadnych wątpliwości, że nakrył mnie, nie kto inny jak Zayn Malik. Te tatuaże i zimne spojrzenie rozpoznam zawsze. Nawet za sto lat mając amnezję i przebywając w królestwie tęczy pełnym różowych lamorożców.
Jego oczy intensywnie się we mnie wpatrywały, jakby z lekkim niedowierzaniem. Przeszywał mnie, wypalając wzrokiem dziurę. Stałam jak wryta, on zresztą też. Czekałam na jego ruch, na to co powie, jak zareaguje. Chłopak jednak się nie ruszał, bacznie mnie obserwując. Był taki niewzruszony całą tą sytuację, natomiast ja srałam w gacie ze strachu o dalszy rozwój wydarzeń. Liczyłam na to, że będzie na mnie krzyczał lub przechrzci za panoszenie  się po nie swoim domu. Jakby nie było - to ja jestem tutaj nieproszonym gościem. A on sobie po prostu stał jak ten słup i nic nie robił. Zupełnie nic! Wolałabym, żeby jednak zwrócił mi uwagę i odesłał do pokoju albo coś w tym stylu. Miałabym jasną sytuację. Tymczasem nie znam jego zamiarów wobec mnie, co wzbudzało we mnie coraz większe obawy.
No, ale on przecież nic mi nie zrobi, prawda? Zayn mnie nie skrzywdzi. To najlepszy przyjaciel mojego brata. Nie mógłby. Znam go od wielu lat. Nie zrobiłby tego, nie zrobiłby tego. Zayn mnie nie skrzywdzi. Wszystko będzie dobrze. Zayn mnie nie skrzywdzi. Jestem bezpieczna. On przyjaźni się z Liamem. Znamy się od wielu lat. Zayn mnie nie skrzywdzi.
Jednak Malik to mężczyzna. A oni krzywdzą, sprawiają ból. Gwałcą. Wszyscy. Bez wyjątku. Każdy jest taki sam. Zależy im tylko na jednym. Malik to mężczyzna. Ale Zayn mnie nie skrzywdzi. Malik to mężczyzna, a oni gwałcą. Tak jak Christopher i jego kumple. Wszyscy. Tacy sami. Bez wyjątku. Krzywdzą i sprawiają ból. Malik to mężczyzna, a oni gwałcą. On też.
Zza piosenkarza zaczęła wyłaniać się kolejna sylwetka. Kanapa, ściany, obrazy - wszystko to powoli zanikało, przenosząc mnie do lasu. Do tamtego lasu. Do Christophera, który wraz z Zaynem przybliżał się do mnie.
Próbowałam się wycofać, próbowałam się poruszyć, próbowałam coś zrobić, ale... Nie mogłam. Nogi miałam jak z waty i czułam, że zaraz nie będą w stanie utrzymać całego mojego ciężaru. Chciałam krzyczeć, protestować, wyrywać się z macek zarzuconych na mnie przez oprawców, ale nagle wszystko powróciło do normy wraz z... ze zniknięciem Malika. Sofa spowrotem znalazła się na swoim miejscu, zewsząd otaczały mnie kremowe ściany, a przez okna wpadały lekkie promienie słoneczne. Zmieniła się tylko jedna rzecz. Pomieszczenie opuścił Zayn. Bezceremonialnie się obrócił i wyszedł, skręcając w jakiś nieznany mi zaułek.
Odetchnęłam z ulgą, ale... Co się ze mną, do cholery, dzieje? Co to w ogóle, do chuja wafla, miało być? Dlaczego się go nie przestraszyłam? Bałam się widoku własnego, rodzonego brata, a chłopaka, który nigdy nie darzył mnie sympatią, już nie. To chyba powinno być na odwrót? Jestem jakimś cholernym niewypałem. Bóg postanowił zrobić sobie eksperyment i dlatego stworzył mnie taką? To jest jakiś żart? Jeżeli tak, to ani trochę nieśmieszny. Kiepskie poczucie humoru.
Koniec tego obijania się. Lepiej będzie, jeśli jak najprędzej się da, wrócę do przydzielonego dla mnie pokoju. Nie chciałabym kolejnego spotkania z Zaynem lub jakimkolwiek innym mieszkańcem tej posiadłości.
Wzięłam nogi za pas i biegiem przebrnęłam przez całą drogę powrotną, nie potykając się ani razu. Jak dla mnie to ogromny sukces. No Emily, jestem z ciebie dumna! Złapałam za klamkę, przekręciłam i pospiesznie wpadłam do "mojego" królestwa, tak jakbym przed kimś uciekała. I rzeczywiście tak było. Uciekałam. Przed samą sobą oraz moimi lękami i słabościami.
Posłuchaj mnie uważnie, Emily. Każda pojedyncza rzecz, która znajduje się poza tym pomieszczeniem, jest dla ciebie nie osiągalna. To nie jest twój świat.
A więc powracam do siebie i do mojego ulubionego zajęcia, zapominając o całej sprawie.
Jeden... Dwa... Trzy... Cztery... Pięć... Sześć... Siedem... Osiem... Chwila! Ciągle jestem głodna. Przez przyjście Zayna nie zdążyłam znaleźć kuchni i podkraść jedzonka. A niech to szlag! A niech cię, Pepe panie dziobaku!
Trudno, będę musiała pomęczyć się z głodem. Ostatnio udawało mi się to bardzo dobrze. Rzekłabym wręcz, że wzorowo, więc dlaczego tym razem miałoby być inaczej?
Mogę kontynuować moją ukochaną zabawę. Tylko na czym ja skończyłam? Hmm... W sumie to nie ważne. Zacznę od nowa.
Jeden... Dwa... Trzy... Cztery... Pięć... Sześć... Siedem... Osiem... Dziewięć...

~*~

Dwieście pięćdziesiąt siedem... Dwieście pięćdziesiąt osiem... Dwieście pięćdziesiąt dziewięć... Dwieście sześćdziesiąt... Dwieście sześćdziesiąt jeden... Dwieście sześćdziesiąt dwa... Dwieście sześćdziesiąt trzy...

~*~

Trzy tysiące trzysta trzydzieści trzy. Trzy tysiące trzysta trzydzieści cztery. Trzy tysiące trzysta trzydzieści pięć. Trzy tysiące trzysta trzydzieści sześć.

~*~

Szesnaście tysięcy osiemset pięćdziesiąt dwa. Szesnaście tysięcy osiemset pięćdziesiąt trzy. Szesnaście tysięcy osiemset pięćdziesiąt cztery. Szesnaście tysięcy osiemset pięćdziesiąt pięć.

***Liam***

Nareszcie w domu. Myślałem, że ten moment nigdy nie nadejdzie. Spędziłem ostatnie parę godzin na bujaniu Louisa na huśtawce i kręceniu Nialla na kręciołku. Te dzieci nigdy nie dorosną.
- Zaaayn! - wydarł się Lou. A myślałem, że gorzej być już nie może.
- No cześć. Co u was? - zapytał spokojnie popijając colę z puszki. Za spokojnie. Coś mi tu nie pasowało. Chociaż z drugiej strony, od czasu kiedy mój przyjaciel jest z Gigi, diametralnie się zmienił.
- Dlaczego nie poszedłeś z nami? Byliśmy na placu i tym razem to Liam mnie bujał na huśtawce. I było beznadziejnie! Tak strasznie nisko. Tylko ty umiesz porządnie bujać! - Ja cię huśtam, a ty taki jesteś dla mnie?
- Zaraz się doigrasz, Tomlinson - puściła mi oczko Eleanor i cmoknęła swojego chłopaka w policzek.
- Obiecuję, że niedługo z tobą pójdę i ci to wynagrodzę - zaśmiał się Malik.
- A jak mi to wynagrodzisz? - wyszczerzył się.
- Porządnie cię pobujam, a co myślałeś?
- Tylko jego? A co ze mną? Zapomniałeś o mnie? Już mnie nie kochasz? - obruszył się blondyn, penetrujący lodówkę.
- A ciebie zakręcę najmocniej jak umiem. O tobie nie da się zapomnieć, stary.
Niall właśnie wyjmował z lodówki kurczaka, gdy loczek zerwał się na równe nogi i doskoczył do niego, wyrywając mu jedzenie.
- To na obiad specjalnie dla Emily, żarłoku!
- No! Biedaczka z pewnością jest już głodna. Harry, ruszaj do garów! - dołączyła Danielle, usadawiając się wygodnie na moich kolanach.
- No właśnie. Co do Emily... To jak z tą sesją? - zaczął Louis.
- A co ma piernik do wiatraka? - zapytał Zee.
- A to, że wiatrak może się rozpierniczyć - odezwał się Nialler.
- Ale piernik nie może się rozwiatraczyć, głąbie - dodał Zayn.
- Oj tam, oj tam. Idź pan. To co z tą Emily?
- Nie rozumiem powiązania pomiędzy Emily a sesją. Pomysł, aby ona również wzięła w niej udział, możesz sobie wybić z głowy - uprzedziłem go.
- No to przebierzmy Emily za konia! - wypalił żarłok.
- Strój jest na dwie osoby, geniuszu - przypomniał Hazz.
- To wsadzimy tam jeszcze Paula.
- Ona napewno będzie chciała być tak blisko jakiegoś mężczyzny - powiedziała sarkastycznie El, która bardziej była zajęta bananem, który pochłaniała niż nami i naszą konwersacją.
- No to przebierzemy Paula za kobietę! - Ten to ma pomysły...
- Ty się już lepiej zamknij, Niall - westchnąłem.
- Czy ktoś mi może wyjaśnić, o co chodzi z tym cholernym koniem? - Wyczułem w głosie Zayna zdenerwowanie. Albo zirytowanie? Albo to i to na raz. Zrobił się bardzo nerwowy. Kiedyś taki nie był. Ta cała Hadid ma na niego ogromny wpływ i z każdym dniem coraz bardziej nie mogę rozpoznać w tym chłopaku mojego przyjaciela. Mojego niebiologicznego brata. Muszę pilnie z nim pogadać. To nie będzie łatwa rozmowa, ale ktoś musi przemówić mu do rozsądku. Wiem, że powinienem zaakceptować dziewczynę kumpla, ale... Ale to Gigi. Tego czegoś nie da się zaakceptować.
- Kiedyś ci opowiem - odpowiedziałem mu.
- A co gdyby tak Emily miała samą głowę konia...? - kontynuował Ni.
- Nie! - krzyknęliśmy równocześnie. Wszyscy poza Malikiem oczywiście.
Po kuchni rozniósł się dźwięk dzwoniącego telefonu spoczywającego w kieszeni czyichś spodni. Okazało się, że z tych należących do brązowookiego. Oby nie Gigi. Oby nie Gigi. Oby nie Gigi.

***Zayn***

Rozmowę przerwał mój rozbrzmiewający iPhone. Wyjąłem go i spojrzałem na wyświetlacz, na którym widniał napis: "Gigi <3". Bez większego zastanawiania się, odebrałem go.
- Tak, skarbie? - zacząłem. Na słowo "skarbie" wszyscy głośno westchnęli, okazując swoje niezadowolenie, ale jakoś zbytnio mnie to nie obeszło. Dobrze wiedziałem, że jej nie trawią.
- Zayn, przyjedź szybko! - usłyszałem w słuchawce przestraszony głos mojej dziewczyny.
- Co się stało, kochanie? - spytałem.
- Musisz mi pomóc - odpowiedziała płaczliwie.
- W czym?
- Wyjąć tampon, bo nie mogę tego zrobić. - Prawie parsknąłem śmiechem, gdy wypowiedziała te słowa.
- Niby skąd wyjąć? - zapytałem głupio.
-  A gdzie się go wkłada? Pomyśl, idioto.
- Po jaką cholerę żeś go tam włożyła?
- Bo może mam okres? - No tak. Następne bezsensowne pytanie.
- Jeszcze rano nie miałaś.
- Ale teraz już mam, bałwanie. Może już mnie nie kochasz, co? - Hadid czasami jest niemożliwa. I w dodatku nieznośna.
To czemu nadal z nią jesteś?
Nawet nie zaczynaj!
- Oczywiście, że cię kocham. Zaraz u ciebie będę, skarbie. Nie denerwuj się.
Zerwałem się w pośpiechu z miejsca, wpadając na zdziwionego Harrego trzymającego w ręce jakieś plastikowe pudełko. Odbiwszy się od jego torsu, upadłem na podłogę prosto na mój boski tyłeczek. Niestety zawartością tajemniczego pudełka okazała się surówka z kapusty, która w całości wylądowała na moich ubraniach. Świetnie!
To znak - odezwał się gdzieś w głębi mojego umysłu głos.
Niby jaki znak?
Znak, że nie powinniście być razem.
Taa, pewnie. Pierdol, pierdol, ja posłucham.
Nawet surówka jest przeciwko wam.
No właśnie... Surówka...
Niall Horan nie byłby Niallem Horanem, gdyby nie zeżarłby tego, co wylądowało na mnie.
- Co ty odjaniepawlasz, stary? - zapytałem, strzepując z siebie resztki na ziemię i wstając na równe nogi jednym, szybkim ruchem.
- Nieee! - wydarł się na całe gardło, że myślałem, że bębenki mi wybuchną.
- I czego się drzesz, matole?
- Jak mogłeś zmarnować tyle dobrego jedzenia?! Jesteś potworem!
- No już, już. Spokojnie. Jak chcesz, to po drodze jak będę wracał spowrotem do domu, to kupię ci loda. Chcesz? - zaproponowałem, widząc, że blondyn zaraz się rozryczy z tego powodu.
- Chcę! Jesteś najlepszy, Zaynuś!
Zaynuś? A myślałem, że to Gigi wymyśla najgłupsze skróty. Mianuję tą dwójkę na króla i królową żałosności. Żałosności? Jest w ogóle takie słowo? Za dużo czasu z nimi spędzam i sam zaczynam gadać głupoty...
- Kupisz czy zrobisz? - wciął się loczek ze swoim zadziornym uśmieszkiem.
- Żebym ja ci przypadkiem zaraz czegoś nie zrobił - odpyskowałem niezwykle z siebie dumny. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co tak naprawdę powiedziałem i jak to zabrzmiało dla takiego zboczeńca, jakim jest Styles. - Jezu, co ja powiedziałem... Miałem na myśli zrobienie ci porządnego guza na twoim durnym łbie.
Ponownie ruszyłem w stronę drzwi, ale zatrzymał mnie Payne.
- A ty gdzie się znowu wybierasz? - zapytał podejrzliwie Li.
- Wyciągać mojej dziewczynie tampon z dupy - odparłem i puściłem oczko w jego kierunku. Spowodowało to głośny napad śmiechu Hazzy.
Chciałem nareszcie opuścić dom i czym prędzej znaleźć się u Hadid, ale poczułem coś mokrego na mnie i spojrzałem na mój ubiór. No tak. Pierdolona surówka. Zdecydowanie muszę iść się przebrać, zanim wyjdę. Lepiej dla mnie i bezpieczniej dla mojego portfela, jeśli się pospieszę i pojawię już za moment u modelki, a nie za godzinę. Ja mógłbym na nią czekać nawet pół dnia i nic by się nie stało, za to ona nie. Dowiedziałbym się ewentualnie, że jestem niecierpliwy i jak ja śmiem, zwracać jej uwagę. W dodatku na takie "pierdoły".
- Niedługo wrócę! - powiedziałem tylko na odchodne.

~*~

Po wielkich męczarniach udało się. Teraz siedzimy w salonie pogrążeni w "rozmowie". O ile recytowany przez Gigi monolog, którego nawiasem mówiąc powinienem słuchać, można nazwać rozmową.
- A Kendall miała takie ohydne tipsy. No mówię ci, masakra! I nie wiem, jak Taylor mogła założyć sandały do takiej kreacji! Przecież to skandal!
Zapowiadają się długie godziny, a przez ten jebany okres nawet nic mi tego nie wynagrodzi. Tak bardzo się cieszę. Niech mi ktoś pomoże.

———————————————————

Witam, wszystkich! :)
Kolejny dosyć długi rozdział, ale nie jestem z niego zadowolona. Mam wrażenie, że wyszedł taki nijaki :/
W następnym rozdziale szykujcie się na sesje ;) Jak myślicie? Emily weźmie w niej udział? Czekam na wasze opinie!
Przeczytałeś? Zostaw po sobie jakiś ślad! To bardzo motywuje :)
Życzę wszystkim miłego tygodnia! U was też taka ładna pogoda? 
Buziaki💋

14 komentarzy:

  1. Nijaki??? Oszalałaś??? To jest kolejny genialny rozdział w Twoim wykonaniu!!! :D <3 Uśmiałam się do rozpuku, przy każdym niemal zdaniu :D Uwielbiam tok myślenia Emily :D I rozwaliła mnie dieta lodowo-słodyczowa xDD Kurcze w sumie nie spodziewałam się, że to właśnie Zayn nakryje Emily. Czuję lekki niedosyt. Mogłaś opisać jeszcze to nakrycie z punktu widzenia Zayna. Tego mi zdecydowanie zabrakło :/ Rozwaliła mnie dyskusja chłopaków i pomysły Nialla i Louisa heheh xDD Trochę też mi brakuje Harrego. Dasz jakiś wątek z nim związany??? Strasznie nie lubię Gigi. Jest taka irytująca. Liam musi w końcu przemówić Zaynowi do rozumu. Podsumowując, to bardzo zabawny rozdział, dobrze napisany ;) Już nie mogę się doczekać następnego ;) Pozdrawiam cieplutko i buziaki ;* <3 Miłego tygodnia i duuużo weny!! :D :D ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie napisałam perspektywy Zayna, dlatego, że tak naprawdę nie miałabym, co w niej zawrzeć. Na chłopaku nie zrobiło to żadnego wrażenia i miał to w "dupie". Uznałam, że taki krótki fragmencik nic by nie wniósł do opowiadania, ale obiecuję, że następnym razem się poprawię ;)
      Co do Harrego... Jak na razie nie będzie jakąś główną postacią. Zawsze w rozmowach będzie dorzucał swoje trzy grosze, ale dużo robić nie będzie. Wątek z loczkiem się pojawi, ale to dopiero w dalszej części historii. Do tego jeszcze sporo czasu. Chyba, że przyjdzie mi do głowy jakiś pomysł, ale to z całą pewnością jeszcze nie teraz.
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  2. Dla mnie rozdział wcale nie był nijaki. Jak zawsze miał w sobie to "coś" i dostarczył mi kolejnej porcji pozytywnej energii i jeszcze większej śmiechu.
    Uwielbiam czytać przemyślenia Emily. Wiem, że są one pokręcone i szalone. Ale mają w sobie coś zabawnego. Tym razem spotkała na swojej drodze Zayna. (Tak jak przypuszczałam). Ich spotkanie przyprawiło ją o lekki atak paniki, ale w porównaniu z początkiem, poczyniła duże postępy.
    Chłopaki wybrali się na plac zabaw. 😂 Ich zachowaniem i rozmowami przypominają mi małe dzieci, ale są w tym wszystkim uroczy.
    Nie lubią Gigi i w pełni ich popieram. Przez nią Zayn strasznie się zmienił i zamienił w gbura.
    Ale ona przeszła dziś samą siebie. Problem z tamponem kompletnie mnie rozwalił. Hahahaha 😂😁
    Zastanawiam się, czy ona osiągnęła już szczyt swojej głupoty, czy on dopiero przed nami.
    Biedny Zayn, jak już jej pomógł uporać się z dość niespotykanym problemem. 😉
    Musiał potem wysłuchać jej narzekań i opinii na temat innych. Naprawdę mu współczuję. Niech on, jak najszybciej z nią zerwie...
    Czekam na następny rozdział, w którym ma pojawić się sesja. Na pewno śmiechu przy niej nie zabraknie i będzie bardzo wesoło.
    Również życzę udanego tygodnia. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak myślałam, że to Zayn, ale nie miałam stuprocentowej pewności :) Mam nadzieję, że Emily niedługo stanie na nogi i jej myśli, gdy zostanie sam na sam z mężczyzną już nie będą wracać do tego, co ją spotkało. Zdaję sobie sprawę, że to ogromnie trudne, ale na pewno da radę. Zresztą i tak robi postępy :)
    Hahahaha chłopacy mnie rozwalają, naprawdę :D Ich rozmowy i zachowanie haha, no masakra :D jak dzieci, no jak dzieci :D
    Jejuu, Gigi to ma problemy, naprawdę. Swoją drogą nie wiem, czy chcę wiedzieć, jak chłopakowi udało się wyciągnąć tego tampona hahaha, masakra :D Rozwaliłaś mnie :D
    Eh, chłopak strasznie się przez nią zmienił. Oby Liam jak najszybciej przeprowadził z nim męską rozmowę.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. A więc to był Zayn. Zayn jakoś odstaje mi od reszty chłopaków, którzy zachowują się jak śmieszne dzieciaczki. Jakoś mi do nich nie pasuje. Nie wiem czy to przez Gigi, czy on po prostu taki jest. Z całego serca współczuję mu, że ma taką dziewczynę. Może by ją zmienił? Fajnie by było, bo Gigi z każdym rozdziałem zbliża się do dna. Ona ma takie żałosne problemy. Nie wspominając już o tamponie XDDDDD porażka! Nich on z nią zerwie, bo to nie ma przyszłości.
    Emily jak zawsze daje czadu swoimi wewnętrznymi monologami. Ona jest moją mistrzynią. Szkoda tylko, że na widok mężczyzny nie potrafi jeszcze sobie poradzić. Niestety ma za sobą bolesną przeszłość i trudno będzie jej stanąć na nogi, po tym co przeżyła. Mam nadzieję, że chłopaki namówią ją na sesje. To byłby duży przełom :D
    Super, że rozdział był długi, bo takie najlepiej się czyta. Oby każdy następny był taki długi. Czekam na sesję zdjęciową :)
    N

    OdpowiedzUsuń
  5. Ech, nie jest nijaki. Inaczej by mnie tak nie bawił.
    Zayn to ból dupy, ale ma fajny głos w głowie.
    Niall i Louis to geniusze.
    Emily to geniusz do drugiej potęgi.
    A Gigi dalej lubię. :3
    Ta, wszyscy wezmą udział w sesji... ubrani za konie... klacze najlepiej... razem z Emily... a sesja będzie na pastwisku... prywatnym pastwisku Emily... i wszyscy będą biegać... jedząc lody.
    Kurcze, do poziomu Monty Python coraz bliżej.
    Ps. Motywuję.
    *cmok-cmok*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka! :)
    Nie masz racji, rodział wyszedł fajny, jak zwykle zresztą. Emily i te jej rozkminy xD Niech ją wreszcie nakarmią, bo umrze z głodu. Jak widać nie zaczęła panikować i ucielać na widok Zayna, co oznacza dużą poprawę. Myślę, że wezmą ją na tą sesję zdjęciową, bo będzie fajnym urozmaiceniem. Jestem ciekawa jak to wyjdzie. Eh Gigi i jej problemy. Żeby dzwonić po Zayna w takiej sprawie... :D Zayn powinien się z nią rozstać, bo widać, że w ogóle się nie dogadują. Gada o jakichś głupotach, których chłopak nie może słuchać. Dziwię się, że on z nią wytrzymuje. Chociaż z drugiej strony taka postać w opowiadaniu to zawsze jakieś urozmaicenie, więc nie wiem jak to bybyło bez niej. Jakoś polubiłam czytanie o tych jej dziecinnych problemach.
    Czekam na następny i przesyłam wenę.
    Pozdrawiam cieplutko ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nadrobiłam wszystkie rozdziały, uff.
    Zacznę od Gigi.. jaka ona jest głupiutka to ja nie mam pytań. Zayn powinien mocno się zastanowić nad ich wspólną przyszłością, bo sam dobry seks to nie wszystko. :D
    Dialogi chłopaków to arcydzieło w całym opowiadaniu, naprawdę! Są genialni i pomimo tego, że nie słuchałam za bardzo ich muzyki, jeśli byliby tacy jakimi ich przedstawiasz na pewno bym się z nimi zaprzyjaźniła.
    Emily.. Emily przeszła naprawdę wiele. Strasznie mi jej szkoda i mam nadzieję, że pod opieką chłopaków oraz ich dziewczyn dojdzie do siebie. Sam pomysł z sesją nie jest zły, ale czy ona da radę? Boję się jej paniki jaka mogłaby ogarnąć dziewczynę.
    Życzę Ci dużo weny i czekam na kolejne rozdziały.

    PS: Rozdział wyszedł genialny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział wcale nie jest nijaki. Bardzo fajnie mi się go czytało. Prawie udławiłam się kawą ;) Czytając o problemie Gigi z tamponem. Jezu co za kretynka :D Naprawdę chyba brakuje mi słów na opisanie jej. Biedny Zayn. Choć w sumie nie ;) To jego wybór.Ale żeby seks był warty spotykania się z taką pustą lalą. Uwielbiam przemyślenia Emily. Świetne są. Czekam z niecierpliwością na sesję. Jestem bardzo ciekawa czy Emily zdecyduje się wziąć w niej udział. Mam nadzieję ,że tak.
    Chłopcy są świetni. Uwielbiam ich. Takie duże dzieciaki ;) Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie narzekaj, rozdział wcale nie jest nijaki, mnie czytało się bardzo przyjemnie.
    Emily spotkała Zayana. Trochę przy tym spanikowała, ale chyba nie było tak całkowicie źle. A jej przemyślenia dotyczące konia są genialne xd Nieźle się przy nich uśmiała, naprawdę. Coś czuję ( nie no, ja jestem tego pewna :D), że między tą dwójką coś zaiskrzy i kto wie, ale może to właśnie Zayan "wyleczy" dziewczynę.
    Oczywiści najpierw musi pozbyć się Gigi. Jaka ona jest głupia, to aż szkoda gadać, naprawdę. Mam nadzieję, że już niedługo Zayan rzuci ją i już więcej jej nie zobaczymy.
    Chłopaki na placu zabaw rozwalili system xd Ich dialogi rozbrajają mnie za każdym razem, gdy je czytam i jak tak dalej pójdzie, to zaśmieję się na śmierć.
    Już nie mogę się doczekać nadchodzącej sesji. Coś czuję, że może być naprawdę ciekawie.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  10. Charakter Emily jest niesamowity :D Przez chwile w której stała na przeciwko Zayna zdążyła pomyśleć o wielu rzeczach haha. Pozytywnie zakręcona :D Ale gdy "wspomniała" o koniu ... mnie to chyba nigdy nie przestanie śmieszyć! xD I cóż ... nie zareagowała na chłopaka histerycznie więc to już kolejny krok w przód ... a raczej poczucie bezpieczeństwa w jego towarzystwie :)
    Ona serio doliczyła się do sześciu tysięcy? *o*
    Konwersacje chłopaków są wywalone w kosmos! Szczególnie Niall i Louis są tak pozytywnie zakręceni że przy każdej ich "niewinnej" wypowiedzi się śmieje :D A w szczególności jak chcą w swój pokręcony i wprost dziecinny sposób pomóc Emily <3 A jak wyobraziłam sobie ich na tym placu zabaw, podczas huśtania ... awww duże dzieciaczki :D
    Ale rozwaliłaś system z tym tamponem! Moja szczęka opadła na podłogę, a potem zaczęłam się histerycznie chichrać jak głupia :D Moja wyobraźnia przedstawiła mi ten widok i aż mnie otrzepało haha! Co za tępa dzida z tej Gigi ... Zayn ogarnij się! :D

    Rozdział nijaki? Powiedz to mojej obolałej szczęce i mięśniom brzuszka! :D Miłego weekendu :* <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej, przepraszam że tu pisze ale nie znalazłam zakładki ze spamem :( Jak coś to możesz ten komentarz usunąć żeby Ci nie śmiecił pod rozdziałem ;)
    Nie wiem czy mam Cie informować gdzieś o nowych postach u siebie? Bo jak tak to zapraszam na rozdział :)

    PS. Widzę że Twoja bohaterka ma to samo imię co moja! Chyba poczytam z ciekawości czy są do siebie choć trochę podobne :D

    Tatuaż z Motylkiem!
    Katalogowy Świat
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. https://allein-freunde.blogspot.com/ zapraszam serdecznie na czternastkę ;*

    OdpowiedzUsuń

Rozdział 24

***Zayn*** Chwila... Co? Co tu się tak właściwie wydarzyło? To się nie mogło wydarzyć naprawdę. W rzeczywistości albo to tylko mój umy...