***Zayn***
Dla takiej nocy warto było się troszkę pomęczyć. W końcu Gigi to nie byle jaka dziewczyna.
O mroku i nocy zupełnie już zapomniałem, bo na ich miejsce wkradł się świt i słońce. Ehh, wszystko co dobre szybko się kończy. Ale co to tam za przeszkoda. Przecież mogę, zostać kolejną dobę u mojej partnerki. Chłopakom raczej potrzebny nie będę. W końcu mają się teraz kim zajmować. Chcieli bawić się w niańki? To proszę bardzo! Zgodziłem się na przywleczenie jej tutaj i tyle mi zasług wystarczy.
Ależ ty łaskawy...
Niee, tylko nie ty! Wypieprzaj z mojej głowy. A już się cieszyłem, że udało mi się ciebie pozbyć.
Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.
Ale ja cię tu nie chcę!
Potrzebujesz mnie.
Wcale, ż...
- To ile jeszcze wam zostało wolnego? - usłyszałem cichutki głosik, który wymruczała mi do ucha leżąca na mnie Hadid. Przesuwała powoli opuszkami palców po moim nagim torsie, tworząc jakieś niemające sensu wzorki.
- Równe trzy miesiące wolności i spokoju - westchnąłem, rozkoszując się takimi wiadomościami.
- Równe trzy miesiące spędzone ze mną.
- Równe trzy miesiące w łóżkuuu... - Posłałem jej zadziorny uśmiech i przekręciłem tak, aby teraz to ona leżała pode mną. Wpiłem się gwałtownie w jej usta, zachłannie smakując jej pełnych warg. Po chwili zjechałem z pocałunkami na szyję, a Gigi wydała z siebie pomruk zadowolenia. To był mój drugi ulubiony dźwięk wydawany przez blondynkę, zaraz po wykrzykiwaniu mojego imienia w czasie najlepszego orgazmu, jaki umiem jej ofiarować tylko i wyłącznie ja.
- W łóżku? Chcesz przespać cały wolny czas, który moglibyśmy wykorzystać na tyle różnych sposobów?
Przygryzłem lekko skórę na jej szyji, później dalej zostawiając tam mokre pocałunki. Ona cicho pojękiwała, ocierając się o mojego przyjaciela, który natychmiastowo reagował. Żadne z nas nie miało na sobie ubrań, dlatego z łatwością mogłem zrobić powtórkę z dzisiejszej nocy, jednak najpierw chciałem ją trochę podrażnić moim ociąganiem. Przemierzałem rękoma drogę od jej biustu aż do pośladków, gdy przypomniałem sobie, że wypadałoby odpowiedzieć na jej ostatnie pytanie.
- Mam zamiar uprawiać z tobą gorący s... - Czego, kurwa?!
Przerwał mi wypowiedź dzwoniący telefon. Niestety ten należący do mnie.
- Nie odbierzesz? - zdziwiła się Gigi.
- Nie - uciąłem.
- A to dlaczego?
- Bo nam przerwali.
- A co jeśli chłopaki mają do ciebie ważną sprawę?
- A skąd wiesz, że to chłopaki? - zapytałem odrobinkę zdezorientowany.
- Widzę na ekranie imię Nialla, misiaczku. - Misiaczku? Po co tak zdrabniać? Przecież brzmi to strasznie żałośnie i głupio. Kto w ogóle na to wpadł? Zapewne to ta sama osoba, która wymyśliła szkołę. To takie osoby powinny trafiać do psychiatryka, a nie Emily.
Właśnie... Emily. To pewnie z tego powodu dzwonią. Znudził im się tryb "niańka" i chcą, abym to ja przejął opiekę. Nie ze mną te numery!
Liam by ci pomógł bez mrugnięcia okiem.
Uważasz, że ja mu nie pomagam?
A co przed chwilą powiedziałeś?
No, że nie wspomogę ich w opi... Kuźwa!
No właśnie. Ha ha ha ha.
I z czego się śmiejesz?
Z ciebie.
Kim ty w ogóle jesteś, żeby mnie poprawiać?
A ty jak się odpłacasz przyjacielowi?
Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie!
Odbierz ten telefon. A może stało się coś złego? Albo są w niebezpieczeństwie?
Ta, niebezpieczeństwo znudzenia się pilnowaniem siostry. A w sumie... Może masz rację, kimkolwiek jesteś. Ugh, dobra odbiorę, ale potem od razu wracam do pieprzenia się z Hadid.
Podniosłem się leniwie z ciała partnerki i sięgnąłem iPhona. Rzeczywiście dobijał się do mnie Niall, więc nacisnąłem na zieloną słuchawkę i przycisnąłem urządzenie do ucha.
- No co jest, stary?
- No nareszcie postanowiłeś odebrać. Próbuję się do ciebie dodzwonić od kilku minut. A mamy ważną sprawę do ciebie.
Oby nie była związana z Emily.
Oby była związana z Emily.
Osz ty! Zapamiętam to sobie!
- Jaką? - Proszę, tylko nie opieka. Tylko nie opieka, proszę. Proszę, ładnie proszę.
- Musicie natychmiast przyjść do... Zaczekaj moment, Zayn. - W oddali dało się słyszeć jego wymianę zdań z Harrym, ale nie mogłem zrozumieć, czego dotyczyła.
- Musimy, czyli ja i kt...
- Przyjedźcie do... - W tle znowu pojawił się Hazza, przeklinając na... doniczkę? - Posprzątasz to później, Liam. Teraz nie mamy czasu.
- Ale to boli! - wykrzykiwał loczek tak głośno, że słyszałem to przez telefon. - Doniczka pierdolona!
- Sam jesteś sobie winny - dołączył również Louis.
- Ejj, ja tu ciągle jestem - przypomniałem.
- Aa sorka, Zayn, zapomniałem - odezwał się blondyn. - No to widzimy się na miejscu, pa!
Coooo? Co to w ogóle miało być? Niby gdzie mamy się spotkać? Z kim? Cholerny, Niall, zniszczył mi plany związane z Gigi, łóżkiem i gorąc...
- Czego chcieli? - zagadnęła Hadid, wyrywając mnie z zamyślenia, spowodowanego dziwną rozmową.
- No właśnie nie wiem.
- Jak moż... - Dalej już nie słuchałem, bo zająłem się ponownym wybieraniem numeru przyjaciela.
Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał, czwarty sygnał... Cześć, tu ja Nia... A idź do diabła!
Dobra, zadzwonię do Liama. Może chociaż on będzie na tyle łaskawy, by odebrać. W końcu to on jest tym najporządniejszym w zespole.
Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał... A niech c...
- Halo? - W słuchawce wybrzmiał głos Li. No, przynajmniej ty!
- Mówiłem wam, że wybieram się do Gigi i w najbliższym czasie mnie nie będzie.
- Stary, a myślisz, że ja skaczę z radości? Ależ oczywiście. My wszyscy tak bardzo się z tego cieszymy, że aż sramy tęczą. Nie jesteś jedynym, który miał swoje plany, Zayn. Taka już nasza praca.
- Sracie tęczą? Od kiedy nasz daddy się tak brzydko wyraża? Motyla noga! Nadchodzi akopalipsa, wszyscy zginiemy!
- Tu nie ma się z czego śmiać. Ruszaj swoje cztery litery i się pośpiesz. Im szybciej to załatwimy, tym szybciej będziemy mieli wolne i wrócicie sobie z twoją świetną ukochaną do łóżka, czy gdziekolwiek chcielibyście się zabawiać. - Położył ogromny nacisk na słowa "z twoją świetną ukochaną".
No cóż, dobrze wiem, że chłopaki jej nie lubią i ciągle uważają, iż mój związek z modelką opiera się tylko i wyłącznie na jednej rzeczy. Ja mimo to lubię ją. Nie kocham, ale lubię. A to, że mamy dobrą zabawę, to co? Coś złego? Nasz Liaś niby taki grzeczny i ułożony, a ile razy słyszałem w nocy Danielle przez ścianę. Tak się wydzierała, że chciałem ich nawet uciszać. Niech się cieszą, że to ja mam pokój obok Liama! Gdyby to usłyszał Harry albo Lou, to by im żyć nie dali już nigdy!
- Ale przecież my mamy wolne. Całe, równiuśkie trzy miesiące wolności od pracy, więc gdzie, ty, chcesz mnie wyciągnąć?
- A ty nie wiesz? - zdziwił się lekko.
- A uważasz, że gdybym wiedział, to bym się pytał, geniuszu? - ironizowałem. Mam prawo się wściekać, prawda? Przerywają mi w bardzo ważnych sprawach.
- Niall miał do ciebie zadzwonić i ci wszystko wyjaśnić.
- No i zadzwonił, ale powiedział tylko, że mam ja i ktoś, kimkolwiek ten cały ktoś jest, przyjść od razu na miejsce. Oprócz tego to słyszałem jedynie drącego mordę Harrego, o jakiejś pierdolonej doniczce.
- No tak. Dać im coś do załatwienia, to był zły pomysł. Czy zawsze ja muszę się zajmować każdą pierdołą? - westchnął przeciągle, a gdy miał już kontynuować, do moich uszu dotarł głos Dan.
- Misiu, kończ już, bo wychodzimy.
- Sorry, stary, ale muszę już kończyć. Mam nadzieję, że już wyjaśniłem i wiesz, co masz robić, więc do zobaczenia.
I zakończył połączenie. To jest, kurwa, jakiś żart. Jakiś pierdolony żart.
Naprawdę? Ty też, Liam? Myślałem, że chociaż na ciebie można liczyć.
Jakoś Liam na ciebie liczyć nie może.
Ugh, przymknij się wreszcie! Oczywiście, że może na mnie liczyć i to w każdej sprawie. Ani razu go nie zawiodłem.
W kwestii Emily nie.
Zgodziłem się na przywiezienie jej do tego jebanego Londynu! Czego ty, kurwa, jeszcze ode mnie oczekujesz? No? Nic nie odpowiesz? Już nie jesteś taki hop do przodu.
Jesteś żałosny, Zayn. Zastanów się nad sobą.
A co, przepraszam bardzo, w tym momencie robię?
Siedzisz i gapisz się na ścianę jak debil, nie zwracając uwagi na dziewczynę mówiącą o nowej kolekcji bielizny od Victoria's Secret, którą oczywiście musi mieć.
Chwila... Co?
- Ale z siedemnastej strony... Albo szesnastej? Nie, to już z osiemnastej. Chwileczka, pogubiłam się. Skoro ostatnio było z szesnastej strony, to teraz będzie... Ach, no jasne! Jaka ja jestem głupia. Z dziewiętnastej strony tamta była ładniejsza, ale droższa. To chyba nie problem, co nie, kochanie?
- Słucham?
- Może po prostu kupimy każdą? Będę miała jedną na raz. Co ty na to, skarbie?
- Myś...
- Albo to była piętnasta strona. Piętnasta lub tak jak mówiłam przed chwilą - dwudziesta pierwsza. W sumie między tymi liczbami nie ma żadnej różnicy.
- Mhm, tak, tak, tak - przytaknąłem i po raz kolejny wystukałem na klawiaturze cyfry tworzące numer do "pana idealnego", który olał mnie tak samo jak poprzednio żarłok.
Również tak jak ty Liama, jeżeli chodzi o jego siostrę.
Spieprzaj, dziadu!
Tym razem odebrał natychmiast po pierwszym pipnięciu.
- No co jest? Jedziesz już? - zaczął Li.
- Prawdopodobnie bym jechał, gdyby ktoś nareszcie powiedział mi gdzie i po jaką cholerę!
- Nie powiedziałem ci? - zapytał wielce zdziwiony. Nie, kur... Spokojnie, Zayn. Uspokój się. Wdech i wydech. Wdech i wydech.
- Tak jakoś wyszło, widzisz. - Starałem się wypowiedzieć to w sposób najbardziej łagodny, na jaki było mnie stać. - A podobno to Niall nie umie nic załatwić i na ciebie spadają wszelkie obowiązki.
- Oj tam, oj tam. Najlepszym także się zdarza.
- Do rzeczy - ponagliłem go, ponieważ kątem oka zwróciłem uwagę na zniecierpliwioną Hadid.
- Jakiś czas temu zadzwonił do mnie Paul i powiedział, że cały zespół wraz ze swoimi dziewczynami ma przyjść do studia, tak szybko jak tylko się da. Bierz Gigi, wsiadajcie do auta i widzimy się w gabinecie menadżera.
- Jak to? Dał nam "urlop". - Przy tym słowie zrobiłem rękoma cudzysłów, wiedząc, że mój rozmówca i tak tego nie zobaczy. - Czego od nas chce?
- Nic nie zdradził, dlatego się pośpiesz. Prędzej się dowiemy i znowu będzie święty spokój.
- Jasne. To narka.
- Siemka.
Rozłączyłem się. Ha! Byłem pierwszy. Widzisz? Widzisz, jakie to jest uczucie, kiedy ktoś się rozłącza? Fajnie?
- Musimy jechać do studia - powiedziałem do modelki, delikatnie ją z siebie zsuwając.
- Ty i chłopaki? - dopytała.
- Ja i ty. Chłopaki ze swoimi dziewczynami już tam będą.
- Po co? Mieliśmy inne plany, nie pamiętasz?
- Pamiętam, ale to nie zależy ode mnie. Ubieraj się i jedziemy.
Prędko podniosłem się z łóżka, stawiając nogi na zimnych panelach. Schyliłem się, aby podnieść z podłogi porozrzucane po całym pokoju ubrania. Te należące do blondynki rzuciłem w jej kierunku, a resztę zostawiłem sobie. W pośpiechu zakładałem czarne bokserki od Calvina Kleina, rurki w tym samym kolorze oraz granatową koszulkę. Spoglądałem na Gigi, aby sprawdzać jak jej idzie. Żwawym krokiem zbliżyłem się do niej i zapiąłem stanik, z którym męczyła się już dobrą chwilę. Miałem nadzieję, że przynajmniej zaoszczędzimy w ten sposób trochę czasu i nasze spóźnienie nie będzie takie gigantyczne. Najgorsze było to, że Hadid nie była jeszcze umalowana ani uczesana.
- Daj mi pięć minut. Zrobię makijaż i fryzurę - odezwała się.
Oznaczało to jedno. Witajcie długie godziny czekania. Mam nadzieję, że Higgins zlituje się nade mną, kiedy dotrzemy i pozostawi mnie w jednym kawałku. Tak na marginesie, chciałbym jeszcze pożyć parę ładnych lat. Jestem w końcu młody i całe życie przede mną.
Pięć minut, powiadasz? To może napiję się szklankę wody?
***Liam***
- Jeżeli nie zjawi się tu w ciągu kilku minut to wywalę go z zespołu - wyparował Paul.
Błagam, chodź tu. Świetnie wiem, że menadżer nie zrobiłby tego, ale wizja One Direction bez Malika nie mieściła mi się w głowie. Nie potrafiłem sobie tego wyobrazić.
Moje przemyślenia brutalnie przerwało wejście smoka, jakie wykonał spóźnialski. Wszedł do środka niepewnym krokiem, jakby bał się, że zaraz go udusimy, zaszlachtujemy, to co z niego zostanie spalimy i na koniec zrzucimy z najwyższego klifu, jaki istnieje na całym świecie prosto do oceanu. W zasadzie to miałem ogromną ochotę to zrobić.
- Nareszcie raczyliście się pojawić. Miło z waszej strony - powiedział Higgins. Wyglądał jakby chciał wyłupać tej dwójce oczy.
- Bardzo was wszystkich przepraszamy, że musieliście czekać taki szmat czasu. - Wyraźnie widziałem, że było mu głupio, więc zrobiło mi się go odrobinkę przykro. Odrobineczkę.
- Mów za siebie. Gdybyście dali nam znać szybciej, to nie doszłoby do tego - wypowiedziała się pewna siebie Gigi. Na sam jej widok było mi niedobrze.
- Przechodząc do rzeczy... - wciął się menadżer. - Ściągnąłem was tu po to, by omówić jedną niecierpiącą zwłoki sprawę. Mianowicie wasza ósemka ma wziąć udział w sesji.
- Sesji? Super! Wyjdę na zdjęciach najlepiej, bo w końcu jestem modelką - przerwał znowu niechciany osobnik.
- Pozwolisz, że dokończę? Dziękuję. Wracając do tematu. Porobią wam jakieś fotki, które ostatecznie ukażą się w najnowszym numerze Vogue'a. Przydadzą się do wywiadu, jakiego wspólnie udzielaliście niedawno. Chodzi tu między innymi o pokazanie partnerek w waszym życiu.
- Ale ja i Niall nie mamy partnerek - zauważył Hazz.
- To prawda, ale nie ma to żadnego znaczenia.
- Jak to nie ma? Będziemy wyglądać jak ofiary losu - ciągnął Styles.
- To my zapozujemy z Emily! - wymyślił Niall.
- Chyba na głowę upadłeś, Horan. Przypomnę ci, że moja siostra nadal boi się mężczyzn i dostaje ataku paniki na ich widok. - Pierwszy raz odezwałem się podczas tego spotkania.
- Przebierzemy się za konia! Ostatnim razem się udało. - Wszyscy wtajemniczeni parsknęli śmiechem.
- Nie wiem o co chodzi z tym koniem i nie chcę wiedzieć. Sesja będzie jutro o godzinie dziesiątej w studiu. Tym razem prosiłbym o punktualność. - Z ostatnim zdaniem zwrócił się do Zayna i jego dziewczyny, która nie przejęła się jednak tą uwagą. A szkoda. Nie chcę zmarnować takiej ilości dni wolnych od pracy. Kocham tą robotę, ale czasem trzeba odpocząć od tego.
- Co do minutki - zapewnił Zee.
- Co do sekundy. Do zobaczenia jutro.
- Do zobaczenia - odpowiedzieliśmy zgodnym chórem. Zgodnym oczywiście poza królewną Hadid.
Wstaliśmy z zajmowanych miejsc i wyruszyliśmy w kierunku wyjścia. Jak dobrze, że to koniec. Myślałem, że zniosę tam jajo, gdyby potrwało to dłużej.
Malik od razu zniknął mi z pola widzenia, a reszta ekipy kierowała się do windy.
***Emily***
Nuda. Nuda. Nuda. Nuda. Nuda. Nuda. Nuda. Nuda. Nuda. Nuda. Wspominałam już coś o nudzie? Nie? Więc teraz to zrobię. Nuuudzi mi się.
Dobrych kilka godzin temu słyszałam zamykające się drzwi piętro niżej, a przez okno udało mi się zauważyć wsiadających domowników do samochodów. Od dawna w domu panuje zupełna cisza, więc oznacza to chyba, że zostałam tu sama. A skoro nikogo tu nie ma, to nie powinno się nic stać, jeśli na momencik opuszczę "moje" królestwo. Raz się żyję! Jestem odważną dziewczynką! Wcale się nie boję, że napotkam kogoś na zewnątrz, a szczególnie jakiegoś przedstawiciela płci męskiej. Przepraszam, poprawka: "pci menskiej". Ani trochę się nie denerwuję.
Dobra. Do odważnych świat należy, więc Emily ruszaj dupę w troki i idziemy. Ahoj przygodo!
Rozwinęłam się z kokona uformowanego z ciepłej kołderki i wyczołgałam z legowiska. Podeszłam do drzwi, zastanawiając się, czy napewno dobrze postępuję. Rozmyślanie nad tym, było beznadziejnym pomysłem, dlatego zebrałam się w sobie i prędko nacisnęłam na klamkę. Powolutku wyszłam z pomieszczenia, w którym dotychczas się znajdowałam. Rozejrzałam się wokół i wzrokiem zarejestrowałam schody. Zejdę nimi na dół. A co mi tam? Może znajdę jakieś dobre jedzonko? Trochę zdążyłam zgłodnieć. Nie pogniewałabym się także, jeżeli udałoby mi się dowiedzieć, jaka właściwie jest godzina.
Wzięłam się w garść i czmychnęłam po cichutku w wybrane miejsce. Niepewnie stawiałam stopy na ziemi, pokonując następne stopnie.
Zejście na sam dół zajęło mi praktycznie wieczność. Dłużyło mi się to niemiłosiernie, a serce biło w klatce piersiowej tak mocno, aż obawiałam się, że wyskoczy na wierzch.
Czułam się prawie jak ninja. W niewiedzy pozostałych domowników zwiedzałam każdy kąt. Nie wiedziałam, kiedy znowu trafi mi się do tego okazja.
Przemierzałam kolejne skrawki domu, nie zwracając zbytniej uwagi na wygląd pomieszczenia, w jakim się obecnie znajdowałam. Za bardzo władało mną przerażenie, żeby zajmować się takimi pierdołami jak wystrój wnętrza.
Wracając do ninjy. Od zawsze marzyłam, żeby robić takie przewroty jak w filmach. Czemu miałabym nie spróbować? Nie jestem w niczym gorsza od tych wojowników trenujących sztuki walki od urodzenia, a nawet jeszcze wcześniej.
Raz, dwa, trzy... i hop!
To jednak nie był dobry pomysł. W mojej głowie wyglądało to o wiele lepiej. Chciałam z gracją upaść na ziemię i się przeturlać, ale z tego wyszło jedynie tyle, że obiłam sobie kolano oraz uderzyłam głową w kanapę, która wyrosła przede mną z nikąd. Przecież jej tu nie było! Skąd to gówno się tu wzięło? To była napaść na moje życie. Pozwę cię, kanapo, zobaczysz. Pójdę z tym do sądu. Popamiętasz mnie. Ze mną się nie zadziera.
Zaczęłam wykonywać wykopy karate, pokazując, na co mnie stać. Hu! Ha! Ała! Moja nóżka... Uderzyłam się w szklany stolik. Jego również tutaj nie było! Ty, stoliku, też przeciwko mnie? O, nie. Tak się bawić nie będziemy. Ja wam pokażę. Chcecie się bić? To proszę bardzo!
Ustawiłam się w odpowiedniej pozycji i próbowałam naśladować ruchy bokserów bijących się po ryju na ringu. Domyślam się jednak, że wyglądałam bardziej jak kangur, któremu zachciało się sikać, a nigdzie w pobliżu nie było kibelka. Niestety wiem jakie to uczucie. Nie polecam. Emily Payne.
Prawie dostałam zawału, słysząc brzdęk przekręconego zamka. Następnie dźwięk otwieranych wrót i szuranie butami po podłodze. Nagle całkowicie ogarnął mnie paraliżujący strach. Nie mogłam się ruszyć, jakby ktoś przykleił mi nogi na klej. Nie mogłam przetrawić tego, co właśnie się działo. Odpychałam od siebie prawdę, modląc się, aby były to jedynie zwidy. Każdy hałas wydobywający się z korytarza utwierdzał mnie w przekonaniu, że to dzieje się w rzeczywistości. Wiedziałam, że powinnam uciekać czym prędzej na górę, ale jakaś dziwna siła mi na to nie pozwalała. Zdążyłabym, ale coś mnie tu trzymało.
Pora spojrzeć prawdzie w oczy. Ktoś wrócił i zaraz mnie nakryje. Oby to była Danielle. Błagam. Ją jakoś przeżyję. Nie jest w sumie taka zła. Mój nikczemny plan się nie powiódł. Na ścianie pojawił się cień i dzieliły mnie już tylko sekundy od dowiedzenia się, kto wrócił. Stawiane kroki robiły się coraz głośniejsze, aż wyłoniła się cała sylwetka...
———————————————————
Witajcie, kochani!
Oddaję w wasze ręce kolejny rozdział. Dzisiaj trochę dłużej - w ten sposób postanowiłam wynagrodzić wam te ostatnie części.
Mam nadzieję, że przekleństwa, których było tutaj wiele, nikogo nie uraziły. Na samym początku tak wykreowałam w głowie postać Zayna, dlatego będą się tu pojawiać. Oby nikomu one zbyt mocno nie przeszkadzały.
Gratuluję wszystkim, którzy stawiali na to, że do Liama dzwoni Paul, czyli menadżer 1D.
Znowu jakoś tak wyszło, że skończyłam w takim momencie, więc... Jak myślicie? Kto nakryje Emily? Jak na to zareaguje?
Przeczytałeś? Zostaw po sobie jakiś ślad! To bardzo motywuje :)
Miłego tygodnia i do napisania!
Buziaki 💋
Ty... Czy ja jestem jedną z pierwszych osób, czy mam jakieś bagi/lagi? xD Cud!
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że taki z ciebie zboczuszek, Autorko. c:
Emily wbiła na wyższy poziom ogarnięcia życiowego. Oklaski dla niej! *klaszcze*
I oszukałaś mnie haniebnie, w zgadywankach, więc już nie będę zgadywać, kto to był. Mam to tam, gdzie Gigi Zayna... Zaraz, CO? TO TWOJA WINA!
Nie, jestem normalna. Normalna, nie gadam do siebie, nie jestem zboczona, nie cierpię na paranoje. NIE.
*wdech* *wydech*
Ale rozdział zajedwabisty. c:
Ps. Motywuję.
Byłam mile zaskoczona długością rozdziału już na początku, więc teraz napiszę, że świetnie nam to wynagrodziłaś :)
OdpowiedzUsuńAbsolutnie, nie przeszkadzały mi przekleństwa. Jak najbardziej pasują mi do postaci Zayna, którego sama wyobraziłabym sobie w ten sam sposób. On powinien taki być i tyle. Najbardziej ucieszyła mnie wiadomość, że nie kocha Gigi. Po prostu najlepszy moment rozdziału, bo ja naprawdę mam jej dość. Jest taka sztuczna, że aż nie da się jej strawić. Dobrze więc, ze Zayn wykorzystuje ją sobie hahah
Wszystkie rozmowy Zayna z członkami zespołu to mistrzostwo. Każdy chciał go poinformować, a nikt tego nie robił. To było mega zabawne, bo chłopak tak się przez to irytował. Na końcu spóźnił się przez to na spotkanie z menagerem.
Swoją drogą super pomysł z tą sesją. Strasznie mnie to ciekawi, bo chłopaki mieli pomysł żeby wkręcić w to Emily. Ciekawe czy dziewczyna się przełamie i zgodzi na zdjęcia, chociażby z koniem, który nadal nas nie opuścił :D
Cóż Emily jak zawsze dawała czadu swoimi myślami. Z każdym przeczytanym zdaniem coraz bardziej mnie rozmawiała. Martwi mnie tylko to, że nie wiem kto ją przyłapie. Skończyłaś w takim momencie, że umrę z ciekawości.
Dodawaj szybciutko next, bo tyle rzeczy ważnych się wydarzy. Przyłapanie, sesja i może sama Emily się przełamie?
Pozdrawiam cieplutko,
N
Czy Ty musisz Nam tu czytającym to robić? W sensie przerywać w takich momentach? Normalnie nie wytrzymam i czekam na next ;-)
OdpowiedzUsuńZacznę od panny Hadid. Jezu, jaka ona jest irytująca... 😵 Taka sztuczna i pusta. Przynajmniej już wiemy, że Zayn nie jest z nią z miłości. Łączy ich nie wiele i mam nadzieję, że niedługo ten ich związek się skończy.
OdpowiedzUsuńUwielbiam wewnętrzne rozmowy Zayna z samym sobą. To jest tak zabawne, że nie potrafię powstrzymać śmiechu. 😜
Zresztą dzisiaj, miał problem także z komunikacją ze swoimi kolegami. Niby każdy chciał mu przekazać informację o spotkaniu z menadżerem, ale każdy o tym zapominał. Chociażby przez walkę z doniczką hahahaha. 😂
Pomysł z sesją wydaje się dobry. Ciekawe, jak to wszystko się podczas niej potoczy. Z Gigi mogą znowu być problemu w końcu będzie musiała idelanie wyjść na tych zdjęciach.
Myśli Emily, jak zawsze są najlepsze. Zrobiła kolejny krok. Tym razem wybrała się na "zwiedzanie domu" zabawiając w ninje. Ciekawe, któż to ją nakrył. Może Zayn. Ich spotkanie byłoby ciekawe.
Ciekam z ciekawością na kolejny rozdział, aby odkryć tą tajemnicę. 😉
No no, co tu się dzieje :) Rozdział długi i ciekawy, podobało mi się. Denerwuje mnie Gigi. Może chłopaki mają trochę racji, że jej związek z Zaynem źle wpływa na relacje w całej grupie. No ale jego wybór, skoro ją kocha.. to miłość nie wybiera :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, kto nakrył Emily w tej trochę głupiej sytuacji.
Czekam na następny, co rozdział jest lepiej normalnie :)
Pozdrawiam ;*
Gigi jest straszna. Okropna, irytująca i podnosi mi ciśnienie. Mam nadzieję, że jej związek z Zayanem nie potrwa długo i chłopak szybko się jej pozbędzie. Ja rozumiem, że może być całkiem ładna, okej, niektórzy faceci myślą tylko o jednym, ale liczę, że akurat Malik szybko się ogranie.
OdpowiedzUsuńCo do samego Zayana, to ogólnie nie jest mój typ charakterologiczny, więc jego zachowanie trochę wywołuje u mnie przewracanie oczami. Ale jego wewnętrzne rozmowy są genialne. Zdecydowanie poprawiły mi humor. Tak samo jak jego rozmowy z pozostałymi członkami zespołu. Wszyscy chcieli dobrze, a wyszło jak zawsze.
Strasznie ciekawi mnie, kto taki nakrył Emily na zabawie w "ninję". Mogę sobie wyobrazić minę potencjalnego przybysza, bo sama mam przyjaciółkę, która regularnie udaje, że jest ninją.
Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam
Violin
PS W wolnej chwili zapraszam do mnie na szóstkę klik
Cześć! Serdecznie zapraszam cię na siódemkę do mnie https://neverbeluckyone.blogspot.com/2018/04/rozdzia-7.html
UsuńPozdrawiam
Violin
Hej, hej :D To jest moim zdaniem najlepszy rozdział jaki dotychczas napisałaś!!! ;) ;* :D Mówię serio :) Lekko zaskoczyłaś mnie tym jak ukazałaś charakter Zayna ;) Nie myślałam, że aż tyle przeklina xD Dużo dzisiaj przekleństw, ale wyszło jak najbardziej na plus, ponieważ dodały charakteru temu rozdziałowi ;) Czy Zayn ma rozdwojenie jaźni? Rozmawia sam ze sobą w myślach, a ten drugi głos mam wrażenie przypomina mu o czymś złym co zrobił w przeszłości. Przynajmniej tak mi się wydaje. Dlaczego ma takie opory co do Emily? Czuję, że na pewno coś jest na rzeczy. Hehe xD Rozbawiła mnie ta akcja, kiedy Zayn właśnie mówił Gigi na co ma ochotę, a tu takie soczyste "kurwa" i telefon od Nialla, że mają z Gigi szybko przyjechać, ale nie powiedział dokąd i powtórka z rozrywki z Liamem xD Mistrzostwo świata. Świetnie to rozegrałaś. Bardzo fajny i ciekawy pomysł ze zrobieniem sesji. Jestem ciekawa czy Emily też weźmie w tym udział ;) No, no, Emily zyskuje coraz większą pewność siebie. Odważyła się nawet wyjść w pokoju. Uwielbiam czytać wątki z myślami Emily <3 Są najbardziej wciągające, ciekawe i coraz zabawniejsze :D No i co to miało być znowu za urywanie rozdziału w najmniej odpowiednim momencie, co? No jak tak można? Strasznie ciekawi mnie kto taki przyłapie Emily. Czekam z niecierpliwością na next <3 ;* Buziaki i pozdrawiam cieplutko :D ;* <3
OdpowiedzUsuńPS. Pisz jak najwięcej takich świetnych i długich rozdziałów ;) Dużo weny życzę ;*
Eh, nie rozumiem Zaynana (dobrze odmieniłam? :D) i jego związku z Gigi, naprawdę. Strasznie jest irytująca i ten jej charakter... No fajnie, lubi ją i to jest powód do związku? Oprócz tego, że czerpie z tego swoje korzyści to wydaje na nią mnóstwo kasy... I co ma z tego? Mam nadzieję, że się ogarnie i że Liam przemówi mu do rozsądku :D
OdpowiedzUsuńTaak... Jestem bardzo ciekawa jak panowie przekonają Emily do sesji :D już teraz życzę im powodzenia haha :D
Co do dziewczyny to cieszę się, że zdecydowała się opuścić swój pokój. Stopniowo pokonuje swój strach i lęk. I dobrze, tak ma być :) Jej myśli są bardzo zabawne :D
Hm... Któż to mógł wejść? Szczerze nie mam pojęcia, więc czekam z niecierpliwością na nowość :)
Pozdrawiam ;*
Cóż ... Zayn to typowy chłopak, który jeszcze nie rozumie co to jest miłość i w tym momencie liczy się dla niego tylko to, aby dobrze się bawić. Co z tego że "tylko lubi" Gigi, skoro jest mu dobrze tak jak jest. Kwestia czasu aż mu się to znudzi ... w końcu jest z nią tylko dla jednego, reszta się nie liczy, a raczej cała reszta go w niej irytuje. Dlatego trudno nazwać to poważnym związkiem, a raczej ... relacją :)
OdpowiedzUsuńNie ma nic gorszego jak dziewczyna szykuje się godzinami! Moja siostra była tego przykładem ... moja irytacja zawsze sięgała zenitu! A facetów to denerwuje jeszcze bardziej więc ... biedny Zayn xD Ale ... widziały gały co brały!
Hmmm ... sesja dla magazynu ... będzie ciekawie :) Ale że w przebraniu konia? Hahahaha znowu padłam ze śmiechu! Ty mnie zabijesz xD Boże, ale ten Niall jest naiwny ... tak słodko naiwny <3 A najlepsza była jego "rozmowa" z Zaynem. No ale w końcu blondyn :P
Emily robi kolejny krok do przodu ... jestem z niej dumna! Najważniejsze to się odważyć :)
Teraz pozostaje pytanie ... kim jest tajemniczy gość?
Pozdrawiam! <3
PS. U mnie również nowość :)
https://allein-freunde.blogspot.com/ zapraszam serdecznie na trzynasty rozdział z pechową niespodzianką ;*
OdpowiedzUsuńKamień spadł mi z serca że Zayn, nie kocha Gigi. Boże jaka ona jest głupiutka. Taka pusta laleczka. I wcale nie ma mi jej żal, że Zayn wykorzystuje ją tylko d jednego ;)
OdpowiedzUsuńW ogóle uwielbiam perspektywę Zayna i Emily. Są chyba moimi ulubionymi.
Sesja do magazyny, no bomba. I jeszcze koń do tego :D Mam nadzieję że Emily się odważy.
Cieszę się,że Emily zdecydowała się w końcu wyjść ze swojego pokoju. I pozwiedzać na razie przynajmniej dom. Jestem cholernie ciekawa kto nakrył ją podczas udawania ninja :D Ty zawsze musisz tak zakończyć ? ;) Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)Pozdrawiam .
Dziękuje Ci za komentarz pod moim ostatnim rozdziałem i chciałabym zaprosić Cię od razu na nowy wpis ---> http://jedna--noc.blogspot.com/2018/04/rozdzia-dziewiaty.html
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że jeszcze nie miałam okazji przeczytać Twojego opowiadania, ale postaram się jak najszybciej to nadrobić.
Pozdrawiam P.