***Zayn***
- Tooo... - zaczął Niall. - Idziemy na plac?
W tym momencie mentalnie strzeliłem sobie otwartą dłonią w ryj. Boże, czy ty to widzisz?
Tak, widzę. I miło, że się tak do mnie zwracasz, ale wystarczy "lordzie".
Chyba sobie kpisz. Jest tylko jeden jedyny sposób, w jaki mógłbym się do ciebie zwracać, a brzmi on: "wkurwiające gówno siedzące w mojej głowie".
I ktoś taki ma problem do Emily?
Ale ja nie mam żadnego problemu do Emily. Po prostu jej nie lubię. Tak ciężko to zrozumieć?
Tego się nie da zrozumieć.
A co? Myślenie jest zbyt wymagające jak na twój mały móżdżek?
Nie wiedziałem, że tak bardzo lubisz prawić sobie komplementy. Chociaż mogłem się tego domyślać po twoim wysokim ego.
Jakie komplementy? Co ty pierdolisz?
No w sumie masz rację. Komplement to raczej nie był. Aż dziwne, że twoje ego na tym nie ucierpiało.
Że niby co?
Powiedziałeś, że masz mały móżdżek, prawda?
Nie, nie prawda. Powiedziałem, że ty masz mały móżdżek. - Postawiłem duży akcent na słowo "ty", aby do tego bezmózga w końcu dotarło, co do niego mówię.
Tylko, że ja jestem tobą. Więc biorąc to na logikę... Skoro ja jestem tobą, a ja mam mały móżdżek to oznacza to, że ty również masz mały móżdżek. Czy jest to może zbyt trudne do pojęcia dla ciebie?
Ha ha ha, bardzo śmieszne. Normalnie boki zrywać.
A ty se zrywaj co chcesz.
Spierdalaj. Wolę porozmawiać z Niallem. Przynajmniej on jest normalny.
Ja bym nie był tego taki pewien.
Racja... Ale Niall przynajmniej jest człowiekiem. Moim przyjacielem.
- Niall, brachu. Nie pamiętasz, co mówił Liam? Nigdy mamy nie zostawiać Emily zupełnie samej w domu. Możemy wychodzić tylko pojedynczo - wytłumaczyłem mu.
- Ale obiecałeś mi, że pójdziemy na plac zabaw... - Czy on kiedyś dorośnie? Chyba nie doczekam takiego momentu. - Miałeś pokręcić mnie na kręciołku.
- A ty obiecałeś Liamowi, że się dobrze zaopiekujesz Emily - przypomniałem mu.
- Czemu tylko ja? Ty także mu to obiecałeś. - Niestety. I to był mój błąd.
Pomoc przyjacielowi nazywasz błędem?
A ty znowu zaczynasz? Zajmij się w końcu czymś innym. Nie masz nic lepszego do roboty niż zatruwanie mi życia?
Wierz mi, że nie. Obecnie jest to moja ulubiona atrakcja.
Oj, zaraz będziesz miał atrakcję. Jak ci przyłożę, to dopiero będzie zabawa.
I jak niby chcesz to zrobić?
Jeszcze nie wiem, ale...
Ale się dowiem?
Ale coś wymyślę.
Myślenie to chyba nie jest twoja mocna strona, więc lepiej się za to nie bierz.
A idź pan.
- Tak, owszem, ja też. Zajmiemy się nią razem.
- Będziemy najlepszymi niańkami pod słońcem! - krzyknął Horan i aż podskoczył z wrażenia. Szkoda tylko, że ja nie podzielałem jego entuzjazmu.
Od kiedy pamiętam, pomiędzy mną a Emily był jakiś zgrzyt. Od pierwszej chwili, gdy ją poznałem, nie polubiłem jej. Sam nie wiem czemu. Po prostu jej sposób bytu był tak irytujący, że nie potrafiłem wytrzymać w jej towarzystwie. Zawsze sztywna pani idealna. Zachowywała się jakby miała kija w dupie.
A może wcale jej nie znałeś?
Znałem, przecież przyjeżdżaliśmy tam wiele razy.
No właśnie... Ty ją znałeś, ale nie poznałeś. I tu jest pies pogrzebany.
A co to za różnica?
Ogromna.
- Tak więc najlepsza niańko pod słońcem, trzeba ugotować jakiś obiad dla Emily - powiedziałem.
- Tak jest, sir - Niall stanął na baczność, po czym zasalutował jak jakiś marny żołnierzyk. - Tylko co przygotujesz?
- Jak to "co ja przygotuję"? - zapytałem. - To ty tu jesteś od jedzenia.
- Ja jestem od pochłaniania jedzenia, a nie przygotowywania jedzenia. - Puścił mi oczko, mówiąc to.
- Może i racja. Gdybyś ty miał robić posiłki, to zanim byś w ogóle skończył gotować, żarcia już by nie było. - Zaśmiałem się. Oczywiście nie dlatego, że był to żart, lecz dlatego, że to cała prawda. Zbyt dobrze znam Niallera, żeby tego nie wiedzieć.
- A jak już mówimy o jedzeniu... - Ech, zaczyna się. - Zjadłbym coś.
- Przecież dopiero co wpieprzałeś zapiekankę.
- Ale to już było dawno temu - zbulwersował się. No tak. Jeżeli Horan nie zjadł czegoś od ostatnich pięciu minut to zaczyna się robić nerwowy. No, bo jak to tak nie jeść od pięciu minut. Skandal!
- No głodzą tu biednego Niallerka, oj biedactwo nasze.
Chciałem go jeszcze bardziej wkurzyć, więc zacząłem głaskać po włosach. Natychmiast strzepnął moją dłoń i obrażony założył ręce na klatce piersiowej.
- Tak rozmawiać nie będziemy. Teraz to ja wychodzę i ja nie wiem kiedy wrócę. - Ruszył niezadowolony w kierunku kuchni, mamrocząc coś pod nosem.
- A co jeśli zrobiłbym spaghetti na obiad? - krzyknąłem za nim.
- Bolognese? - wychylił się zza ściany.
- Tylko takie mniej więcej umiem.
- To bierz się za gotowanie.
Podbiegł do mnie i popychał mnie rękoma do kuchni.
- Niestety jest jednak jeden problem.
- Jaki? - przestraszył się.
- Nie mam odpowiednich składników - powiedziałem. - Z samych chipsów, kabanosów i jogurtów raczej spaghetti nie powstanie.
- No jak to nie? Kabanosy zastępowałyby makaron, a sos byłby zrobiony z jogurtów i chipsów. - Czasem myślę, że Niall nie może wymyślić głupszego pomysłu niż te, które już zrealizował. Jednak potem przychodzi taki moment, że słyszę coś takiego i... Brak słów.
- Ohyda. Nigdy w życiu bym czegoś takiego nie zjadł. Mam odruchy wymiotne, gdy tylko o tym pomyślę, a co tu dopiero mówić o zjedzeniu. To już chyba babeczki z surową marchewką, które wymyśliliście z Louisem były normalniejsze niż to. - Od razu sobie przypomniałem smak tamtych babeczek i prawie się zerzygałem.
- Gdybyśmy nie dali do każdej babeczki połowy marchewki to wcale nie byłyby takie okropne... - Ta... Na pewno. Spojrzałem na niego przenikliwie, dlatego dodał - No dobra, byłyby. Co nie zmienia faktu, że takie spaghetti mogłoby być smaczne.
- Puściłbym pawia od samego patrzenia na to - skwitowałem.
- E tam, wybredny jesteś. Ja bym posmakował.
- Naprawdę? - dopytałem.
- Naprawdę.
- Okej, a założysz się? - Uniosłem lekko brew wyzywająco.
- O co? - zaciekawił się i skrzyżował ramiona.
- Jeżeli zjesz cały talerz takiego spaghetti, które ci zrobię, to wygrywasz. Ale jeżeli nie uda ci się zjeść całości, to ja wygrywam.
- Co czeka przegranego?
- Hmm o tym jeszcze nie pomyślałem. - Zacząłem się intensywnie zastanawiać, przeczesując włosy. - Wiem! Przegrany będzie musiał wykonać zadanie przydzielone mu przez Louisa. - Lou wymyśla zawsze najgorsze zadania, dlatego będzie to idealna kara.
- Zgoda. - Wysunąłem ku niemu dłoń, którą on złapał i potrząsnął w geście przyjęcia wyzwania. - Tylko, że nie ma tu obecnie Louisa. Wyjechał z Eleanor, Danielle i Liamem.
- Więc wykonamy wyzwanie, kiedy wrócą. Im więcej widzów, tym lepiej. A teraz idź do sklepu i kup makaron do spaghetti, puszkę pomidorów i ser. Reszta składników powinna się gdzieś znaleźć.
- A nie możemy pójść razem? Po wyjściu za próg domu, wszystko za zapomnę - marudził. Tak to jest poprosić kogoś o coś...
- Przypomnę ci po raz kolejny, że nie możemy zostawić Emily samej.
- Niech ci będzie. Kupię przy okazji coś na deser - zaproponował. - Idę, pa.
- Na razie!
Po chwili usłyszałem trzask drzwi wyjściowych, a w następnej kolejności pisk opon samochodu blondyna.
No to wreszcie jestem sam.
No tak nie do końca.
Ciebie nie zaliczam do grona ludzi.
A Emily też nie zaliczasz do tego grona?
Kurwa, zapomniałem o niej. Zapewne powinienem sprawdzić co u niej, ale nie chce mi się. Później pójdę. Przecież co by się mogło stać?
***Emily***
- Będziemy najlepszymi niańkami pod słońcem! - doszedł do mnie krzyk Nialla z salonu, do którego akurat miałam zamiar wejść.
Nudziło mi się samej w pokoju, po tym jak Danielle mnie opuściła. Udało mi się już doliczyć do kilkunastu tysięcy, więc uznałam, że dosyć tego. Do odważnych świat należy, dlatego postanowiłam opuścić "moje" skromne królestwo i zejść do salonu. W końcu nie będę do końca życia siedziała na dupie w pokoju i liczyła cyfr. Jednak po usłyszeniu takich słów, nie jestem pewna czy był to taki świetny pomysł. "Moje niańki". To strasznie brzmi. Tak jakbym była jakaś niepełnosprytna i musiała mieć opiekunki dwadzieścia cztery na dwadzieścia cztery godziny na dobę. Ja nie jestem jakaś upośledzona. Jestem tylko nienormalnym człowieczkiem, którego ktoś niedawno wyciągnął z psychiatryka po tym jak został zgwałcony przez - już byłego - chłopaka. To znacząca różnica.
- Tak więc najlepsza niańko pod słońcem, trzeba ugotować jakiś obiad dla Emily. - Tym razem odezwał się Zayn.
Nie podoba mi się taka nazwa. "Niańka". To brzmi tak, jakby robili to z przymusu. Nie chcę być dla nikogo ciężarem.
- Tak jest, sir - zasalutował Horan, podskakując jak jakiś pajac. Pajac, którym oczywiście był.
W jednej chwili moje nogi z niewiadomego powodu same ruszyły się z miejsca. Po prostu biegłam przed siebie, nie zważając na nic aż do momentu, w którym znalazłam się spowrotem w "swoim" pokoju. Kompletnie nie panowałam nad sobą i swoimi ruchami. Przez te dosłownie parę sekund byłam w jakimś dziwnym amoku. Mózg i rozum nie porozumiewał się ani trochę z nogami, które mimowolnie powędrowały jak najdalej od tamtego pomieszczenia, jak najdalej od tamtych ludzi, jak najdalej od życia.
A może to był znak? Znak, że życie nie jest dla mnie? Że nie pasuje do tego otoczenia i tylko wszystkim tu zawadzam? Dodaję im jedynie kolejny problem, których pewnie mają pełno. Dobrodusznie mnie tu zabrali, dając luksusy i świetną opiekę.
A może Christopher miał rację? Zasłużyłam sobie na to, jak mnie potraktował. Jestem zwykłym śmieciem, który w ogóle nie zasługuje na to by żyć. Bóg stworzył mnie chyba, bo mu się nudziło i chciał mieć kogoś, z kogo będzie mógł się pośmiać. Taki kozioł ofiarny. Los sobie ze mnie kpi i robi żarty. Najwyraźniej taka rozrywka. Zepsujmy życie Emily jeszcze bardziej. Będzie śmiesznie. Będzie bardzo fajnie, gdy sprowadzimy ją na samo dno.
Przykro mi, ale nie. Ja mam już tego dość. Znajdźcie sobie kogoś innego do maltretowania, bo ja wychodzę z gry. Nie mogę tak dłużej. Nie chcę być dla "bliskich" ciężarem i nie mam zamiaru siedzieć im na utrzymaniu. Weszłam im z brudnymi buciorami do życia, rujnując ich codzienność. Trzeba to ukrucić.
Skierowałam się prędkim krokiem do łazienki. Z szafki wyjęłam wzorzystą kosmetyczkę, gdzie ostatnio widziałam małe lustereczko. Odszukałam dany przedmiot i wyjęłam go z materiału.
Wystarczy go jedynie rozbić, aby wszystko się zmieniło. Wystarczy kilka kresek, które zakończą moje cierpienie i zabiorą mnie w lepsze miejsce, równocześnie ułatwiając innym dalszy żywot oraz zabierając kłopot. Te głupie kilka kresek może wszystko rozwiązać.
Bo taki pasożyt jak ja nie zasługuje na życie...
Nawet nie spostrzegłam, że z moich oczu płyną potoki gorzkich łez, uniemożliwiając mi dokładne widzenie. Cały obraz powoli mi się zamazywał, a ja ściskałam w dłoni małe, gówniane lusterko, od którego zależało moje być albo nie być.
Gdy tak płakałam, mój umysł powoli trzeźwiał, a emocje się ze mnie ulatniały.
Co ja chciałam zrobić? Śmierć nie jest rozwiązaniem. Będę dalej walczyć, ponieważ Emily Payne nigdy się nie poddaje. Będę żyła i specjalnie wkurzała wszystkich wokół swoim istnieniem. A co mi tam.
A może jednak nie zasługuję na życie i powinnam zniknąć? Przynajmniej nie musiałabym więcej cierpieć.
Tak intensywnie rozmyślałam, że na chwilę się wyłączyłam z rzeczywistości, a trzymane przeze mnie lusterko wyślizgnęło mi się z rąk, spadając na umywalkę. Przedmiot całkowicie się roztrzaskał, a miliony odłamków szkła utknęły w mojej skórze, rościnając ją. Wszędzie pojawiła się ściekająca obfitymi stróżkami krew. Białe kafelki zamieniały kolor na czerwony, a ubrania doszczętnie przemakały od zalewającej wszystko cieczy. Zaczęło robić mi się słabo, a oczy spowijała przerażająca ciemność.
No to chyba los sam zadecydował i podjął za mnie decyzję...
———————————————————
Witajcie, kochani! :)
Na początku mówię, że nie jest sprawdzony!
Jest mi strasznie głupio, ponieważ to jest mój pierwszy raz, kiedy się nie wyrobiłam, a rozdział nie pojawił się na czas. Chciałabym was za to przeprosić, ale wynika to z mojej ostatniej ciężkiej sytuacji. Mam jednak nadzieję, że więcej się to u mnie nie powtórzy.
Rozdział jak zawsze początkowo miał być inny, ale wyszło jak wyszło. Mimo to wyjątkowo jestem z niego zadowolona i podoba mi się. Jest o wiele za krótki, ale to szczegół. ;)
Jak myślicie, kto wygra zakład? Niall czy Zayn? Robimy sądę! Proszę, aby każdy w komentarzu napisał swojego faworyta. Pod następnym rozdziałem podsumuję wyniki. Jestem ciekawa waszych opinii. :)
Mam nadzieję, że nikt mnie nie ukatrupi za Emily.
Kolejny za tydzień w piątek i jedziemy z tym koksem.
Przeczytałeś? Zostaw po sobie jakiś ślad! To bardzo motywuje :)
Miłego tygodnia!
Buziaki💋
Za nic nie musisz przepraszać! Nic się nie stało, że rodział pojawił się dzień później.
OdpowiedzUsuńKażdemu się zdarza. 😊
Poza tym, warto było zaczekać. Bo powyższa treści,bardzo mi się podobała.
A więc Zayn i Niall zostali sami z Emily. Coś opornie idzie im ta "opieka" nad nią, gdyż nieustannie o niej zapominają.
Mówiłam już, że uwielbiam postać Nialla. On jest tak zabawną i pozytywną osobą, że po prostu nie da się go nie lubić. W dodatku ciągle jest głodny, co od samego początku stało się jego znakiem rozpoznawczym. 😁
W związku z tym uważam, że to on wygra ten zakład. Podejrzewam,że Niall będąc głodnym, zje wszystko co tylko się da. 😂🤣 Mam nadzieję, że tym razem mnie nie zawiedzie.
Przechodząc jednak do poważniejszej części rozdziału. Co ta Emily chciała najlepszego zrobić? Myślałam, że z nią coraz lepiej, że powoli wychodzi na prostą. A tu raptownie pojawiły się tak okropne myśli, które pchnęły ją prawie do próby samobójczej. 😑😯😓
Dlaczego ona pomyślała, że jest dla wszystkich ciężarem. Przecież jej brat, jego dziewczyna, czy inni nigdy nie dali jej tego odczuć.
Myślę, że naprawdę ktoś powinien pomyśleć nad profesjonalną terapią dla Emily. W końcu ze znalezieniem takiej osoby nie powinno być problemu.
Mimo że dziewczyna się w porę opamiętała, to nieszczęśliwy traf sprawił, że całe to wydarzenie, może się dla niej źle skoczyć. Oby Zayn w porę zajrzał do niej i jej pomógł. Bo właśnie, że dużo mogło się stać i właściwie stało.
Czekam z ogromną ciekawością na następny rodział. Nie mogąc się doczekać, aż poznam dalsze wydarzenia.
Życzę Ci też dużo weny i przede wszystkim powodzenia, aby wszystko wróciło do normy. 😊
Po pierwsze scena na końcu. Dlaczego, pytam. Dlaczego? Jak Emily mogła o tym pomyśleć? Zayn musi tam prędko przyjść i ją uratować. Dlaczego Zayn pomyślał, że jak nie zajrzy to się przecież nic nie stanie? "Głos rozsądku" Zayna chyba miał rację z tym, że myślenie nie jest jego mocną stroną. A jeśli chodzi o zakład, to obstawiam Nialla. On jest żarłokiem do potęgi "entej" i jestem pewna, że da radę zjeść takie spaghetti. Czekam z niecierpliwością na next. Życzę dużo, dużo i jeszcze więcej weny ;) Buziaki i pozdrawiam cieplutko ;*;*
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i teraz nabrałam ochoty na spaghetii haha :D I się głodna zrobiłam, zupełnie jak Niall :D On mnie rozwala na każdym kroku z tym jedzeniem, serio :D Ale pomysł na spaghetii ze składników, jakie były w lodówce... Aż mnie otrzepało na samą myśl! :D Zostawić facetów w kuchni i w domu i zostawić pod ich opieką Emily... Hm, wydaje mi się, że zakład wygra Zayn :D Ale to zobaczymy, poczekamy, dowiemy się ^^
OdpowiedzUsuńOch, zdecydowanie Zayn ma mały móżdżek i niech się nie spiera w tej kwestii z samym sobą. Nie lubi Emily, taa jasne, jasne :D Nie z nami takie numery! Coś czuję, że przez te dwa tygodnie jego stosunek do dziewczyny diametralnie się zmieni.
I przepraszam bardzo, co nasza Emily próbowała najlepszego zrobić? Targnąć się na swoje życie? Ja protestuję i stanowczo mówię NIE! Mam nadzieję, że Zayn jednak szybciutko postanowi sprawdzić, co się u niej dzieje, bo jego tłumaczenia, że zajrzy do niej później... No grrr! Nie ma później, jest tu i teraz! Przecież nie może tak zawieść swojego przyjaciela...
Biedna Emily :( Byłam przekonana, że powoli wychodzi na prostą, a tutaj chciała zrobić coś takiego... Mam głęboką nadzieję, że to tylko taka jednorazowa akcja i że nic jej się nie stanie :( Zayn rusz jak najprędzej swoje cztery litery i ratuj ją!
I Kochana nie przepraszaj za jednodniowe opóźnienie! :)
Hahaha, odnośnie Twojego komentarza u mnie, to mogę zapewnić, że nie planuję już rozdzielić mojej parki, bo traktuję serio Twoją groźbę! :D
http://spojrzenie-blekitu.blogspot.com/ - wiem, że śmiecę, ale bardzo liczę na Twoją opinię pod prologiem ^^
Pozdrawiam i życzę dużo weny! ;*
Jeju, chyba nie do końca rozumiem, co tu się stało :( Jak Emily mogła tak o sobie pomyśleć? Hej, przecież brat naprawdę stara się by wróciła do normalnego życie, dba o nią i w ogóle. Ale po tym, co przeszła jej psychika nie działa normalnie. Może przydałby się tu jakiś porządny psycholog? Albo ktoś podobny.
OdpowiedzUsuńTylko, że najpierw muszą ją uratować. Bo nie wierzę, że stanie jej się coś złego, po prostu nie i koniec. Niczym rycerz na białym koniu przybędzie Zayan i ją uratuje. A potem będą żyć długo i szczęśliwie.
A przechodząc do weselszej części, to wyobraziłam sobie makaron z kabanosów i mówiąc szczerze, to mam takie same odczucia jak Zayan. Zdecydowanie nie, dla takich eksperymentów kulinarnych. Nie wierzę, że ktokolwiek byłby wstanie coś takiego zjeść, więc zwycięstwa zakładu jest chyba pewny. Zayan wygra na logikę.
W ogóle to wewnętrzny głos Zayana jak zwykle wygrał rozdział. Serio, chyba powinno mu się nadać własne imię. Tak żeby Zayan mógł się do niego logicznie zwracać.
Ode mnie to tyle. Dużo weny życzę, a w wolnej chwili zapraszam do siebie na czternastkę https://neverbeluckyone.blogspot.com/2018/05/rozdzia-14.html
Zacznę od Emily . Jak ona mogła w ogóle pomyśleć o sobie w ten sposób. Jak mogło jej w ogóle wpaść coś takiego do głowy. Mimo że jednak odpusciła. To i tak stała się tragedia. Mam nadzieję że Zayn szybko ja znajdzie.
OdpowiedzUsuńCo do niego to jego wewnętrzny głos jest najlepszy. I niech on już sobie przestanie wmawiać że nie lubi Emily. Mam nadzieję że po tych dwóch tygodniach przestanie tak myśleć 😉
Co do zakładu to mimo mojego uwielbienia dla Zayna , muszę oddać wygraną Nialowi😂😂😂 On jest w stanie zjeść wszystko. Więc wygra bez problemu 😂 Aż mi słabo na sama myśl o jedzeniu czegoś takiego 😂
Pozdrawiam i czekam na kolejny.
A ja zacznę od Nialla, bo on dla mnie wygrał rozdział. Jego chore pomysły są mila odmiana od Zayna i jego alter ego, które swoją drogą jest przerażające. Zaczynam się bać o chłopaka, czy on przypadkiem nie jest chory psychicznie? To chyba on powinien być umieszczony w psychiatryku. Ale wracając do Nialla to mam nadzieję że to on wygra ten dziwny i zarazem śmieszny zakład. W pojedynku Zayn-Niall bez wahania wybieram Nialla.
OdpowiedzUsuńNo a co do Zayna to jak wspomniałam on i jego głosy są mega dziwne. Czasami aż odpychaja lol. Mam nadzieję, że gość się ogarnie i zrobi wjazd do łazienki, gdzie Emily odstawia cyrki. Trochę nieodpowiedzialne z jego strony, że zostawił ja sama bo nie chciało mu się do niej iść. No nie wiem, jakoś w tym rozdziale jego postać nie przemawia do mnie 😐
Emily została z takimi niańkami, wow. Już myślałam, że się przełamie i zejdzie do chłopaków, bo była mega blisko. Jednak zwróciła i jeszcze wpadła w jakiś wir myśli samobójczych. Cóż XDDD nie będę się nad tym rozwodzić zbytnio, bo musiałabym esej napisać o samobojcach, ale no XD koniec, końców i tak lusterko się zbiło i OMG 7lat nieszczęścia!!! Zastanawia mnie tylko jakim cudem te odłamki zwalily Emily z nóg. Wydaje się to mało prawdopodobne, ale zaakceptuje to i nie będę się czepiać chociaż ciężko mi jest to sobie wyobrazić 😕
Komentarz trochę spóźniony, ale i tak mam krótszy poślizg od Ciebie, co mnie cieszy hahaha. Czekam na ciąg dalszy,
N
Jestem! Znów z lekkim opóźnieniem, ale jestem <3
OdpowiedzUsuńNiall jest przekomiczny! Takie duże małe dziecko <3 Mam wrażenie, że to nie Emily potrzebuje "niańki" tylko on haha. Zayn musi mieć wielkie pokłady cierpliwości, bo jest jedyną w miarę dojrzałą osobą w tym towarzystwie. Chociaż czytając te jego rozmowy ze samym sobą haha xD No ale jak to nie zabrał Nialla na plac zabaw mimo iż obiecał?! Foch! Miejmy nadzieję, że obiad będzie chociaż znośny ... bo pozostanie jedzonko na telefon :) Swoją drogą czemu na to nie wpadli haha.
Jestem bardzo dumna z Emily! Miała chwilową załamkę, którą chyba ma każdy, nie tylko ci teoretycznie "chorzy na głowę". Jakby nie patrzeć to każdy nas ma jakiś problem w głowie. Ale pokonała własne słabości, i nie dała się chwilowej depresji. Brawo! To kolejny poważny krok to powrotu do normalności :) Tylko potem ... ech życie to jedna wielka ironia i rzuca nam kłody pod nogi. Sama się nie dała, to cholerny los zdecydował za nią. I co teraz?!
Emilyy, a ja spóźniłam się tydzień z czytaniem rozdziału. Nic nie szkodzi... (Ale Nocne Widmo to ty mogłabyś napisać...)
OdpowiedzUsuńA za Emily cię uduszę. Obiecuję ci to.
Co do zakładu... Niall wygra i nic nie muszę do tego dopowiadać.
Ps. Motywuję i uduszę. :)
Niall i jego pomysły.. Czy on kiedyś wydorośleje? 😂 ale za to go uwielbiam!! ❤❤ jest najlepszy. I znając jego możliwości i wiecznie pusty żołądek to napewno wygra! 👍
OdpowiedzUsuńI na miejscu Zayna bym sie bała bo Lou jest nieobliczalny 😂
Co do Zee to.. Czyżby sie przekonywał do Emily? Moze jeszcze sam tego nie dostrzega ale juz go do niej ciągnie! Albo nawet boi sie o tym przyznać przed samym soba? I te jego kłótnie ze samym soba, haha bezcenne xdd jak najwięcej ich!
A Emily? Jejku, jak ta dziewczyna się zmienia! Super! Jestem z niej dumna! #BrawoEmily ❤
No przyznam Ci sie ze mnie zszokowalas zakonczeniem 😱 biedna Em 😨 no jak mogłaś! Jednak chyba cię udusze! #FochZaEmily!😡 i licze ze Zayn ją uratuje!!! Dobrze ze dziś dopiero to czytam bo nie wiem czy bym wytrzymala tydzień. .
Czekam na jutro!
PozdrAwiam! 💗💗
Ps. Nadal fochnieta :/
Hej! :)
OdpowiedzUsuńW końcu jestem. Na jakiś czas musiałam się rozstać z blogosferą, bo sporo się u mnie działo i nie miałam czasu.
Rozdział krótki, ale ciekawy. Też czasami mam głupie pomysły, ale Nailowi to chyba nigdy nie dorównam po tym, jakie spaghetti wymyślił xD Jestem ciekawa, co tam jeszcze będzie się działo, bo ta dwójka plus Emily to będzie mieszanka wybuchowa :D
Końcówka trochę szokuje. Emily niby juz dochodzi do siebie a tu takie myśli...
Czekam na następny. Dużo weny.
Pozdrawiam ;*
Myślę, że Nail zdecydowanie wygra zakład. Skoro on poddał taki pomysł, to będzie ciekawie jak sam skosztuje tego dania xD
Usuń