piątek, 11 maja 2018

Rozdział 14

***Zayn***

- Czego chcesz, Kendall?
Odebrałem tylko dlatego, że to babsko dzwoniło do mnie już siódmy raz i nie chciało przestać. Jeżeli ktoś odrzuca kilkakrotnie połączenie to chyba oznacza, że nie chce z tobą rozmawiać. Czy to tak ciężko zrozumieć?
Dla kogoś kto ma mózg wielkości orzeszka tak.
Japierdole... Ty znowu?
Stęskniłeś się?
Ani trochę. Ostatnio pojawiasz się w mojej głowie o wiele częściej. To zaczyna być przerażające.
Co jest przerażające? To, że gadasz sam ze sobą w swoim umyśle?
Nie. To, że gadam z jakimś nawiedzonym czymś w moim umyśle, które uważa się za mnie.
Ale ja jestem tobą.
Gdybyś był mną, myślałbyś jak ja.
To nie jest moją rolą.
Myślenie nie jest twoją rolą? Nie martw się, wiele osób ma z tym problem.
Myślenie tak jak ty nie jest moją rolą. Ja mam być twoim głosem rozsądku.
Rozsądku? Gdzie tu rozsądek? Jak na razie pleciesz tylko jakieś farmazony.
Ja plecę farmazony? To ty nie słuchasz swojej rozmówczyni, która wygłasza swój monolog do słuchawki. Dziwne, że uszy ci jeszcze nie odpadły.
Chwila... Co? Zawsze mnie zagadujesz w momencie, kiedy powinienem kogoś słuchać. O! A teraz to się już nie odezwiesz? Nie masz już nic do powiedzenia? A co to się stało? Myślałem, że zawsze musisz wszędzie dorzucić te swoje cholerne trzy grosze. Co tak zamilkłeś? No halo.
Przymknij się wreszcie i słuchaj tej dziuni, z którą rozmawiasz przez telefon.
A właśnie. Zupełnie o niej zapomniałem. To pewnie dlatego, że ktoś taki jak ona nie zasługuje na moją uwagę.
Kendall Jenner to najlepsza przyjaciółeczka Gigi. Moja, teraz już była, dziewczyna z pewnością się jej poskarżyła i z tego właśnie powodu do mnie dzwoni. Zapewne ma zamiar na mnie nakrzyczeć, że jaki to ja jestem zły i jak mogłem zerwać z Hadid, a potem spróbować mnie z nią na nowo spiknąć. Są dokładnie takie same. Dwie piękne modelki zwracające uwagę tylko na wygląd i kasę.
- Zayn! Zayn! No, Zayn, halo! Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Odezwij się ty, dupk... - Ups, chyba rzeczywiście powinienem posłuchać, co ona do mnie gada. A przynajmniej wypadałoby.
- No przecież jestem. Czego się drzesz? Powtórz wszystko jeszcze raz - odezwałem się do niej po raz pierwszy. Miałem już dość jej wrzasków. Bębenki w moich uszach też.
- Ha! Czyli jednak mnie nie słuchałeś. - No co ty. Serio? To żeś Amerykę odkryła...
- Po prostu nic nie zrozumiałem z tego twojego jazgotu. - Albo i nie słuchałem, bo mam cię w dupie, ale nikt nie musi o tym wiedzieć. - Dlatego jeszcze raz zapytam i nie mam zamiaru się więcej powtarzać. Czy szanowna pani byłaby na tyle łaskawa i powtórzyła to, co powiedziała przed chwilą, kurwa? - Ostatnie słowo dodałem na wszelki wypadek, żeby nie wyszło tak kulturalnie. Jeszcze pomyślałaby sobie, że jestem dla niej miły i ją lubię, a co gorsza mogłaby pomyśleć, że mnie to obchodzi i ja ją błagam.
- Skoro tak ładnie prosisz. - Tego się właśnie obawiałem. - Mówiłam, że Gigi przed chwilą do mnie dzwoniła i chciałam...
- Nie interesuje mnie, co chciałaś - przerwałem jej. - Zerwałem z nią definitywnie. Na pewno do niej nie wrócę, więc się nie trudź.
- Ale...
- Nie chcę słuchać twojego marudzenia, jasne? - kontynuowałem, nie dając dziewczynie dojść do słowa. Cokolwiek planowała mi powiedzieć, nie było już moją sprawą. - Nie wiem, czy twoja kochana przyjaciółeczka opowiedziała ci całą prawdę, dlatego na wszelki wypadek ja to zrobię. Nie zdradziłem jej i nie przestałem jej kochać. - Przecież nie można przestać kochać kogoś, kogo się nie kocha.
Sprytnie.
No wiem. Dziękuję za uznanie.
- Gigi mnie okradła i próbowała jeszcze okłamywać. Przez ten jebany cały czas naszego związku wykorzystywała mnie. Łóżko wszystkiego nie wynagrodzi. To koniec.
- Ale ja nie...
- Ta rozmowa nie ma sensu. Cześć, Kendall.
- Zayn, posłuch...
Rozłączyłem się.
Pora zamknąć rozdział pod tytułem "Gigi Hadid" już na zawsze. Teraz żałuję tylko, że w ogóle go zacząłem. Dlaczego ja byłem taki głupi?
Bo jesteś głupi.
Nikt cię nie pytał o zdanie.
Co ja w niej widziałem?
Łóżko.
W niej, idioto.
Dupę i cycki.
Ale w niej, a nie na niej. Czy ty rozumiesz, co ja do ciebie mówię?
W niej? Hmm... To może wątroba albo jelita.
Japierdole.
No na pewno nie serce.
Tym razem się zgodzę. Nigdy nie czułem do Hadid niczego więcej niż zwykłą sympatia.
Nawet nad tą sympatią bym się zastanawił.
Była dla mnie odskocznią.
Kiedy nauczysz się nazywać rzeczy po imieniu?
To znaczy?
Była twoją dziwką.
Nie będę z tobą rozmawiał na ten temat.
A to niby dlaczego?
Ponieważ mamy odmienne zdanie i nigdy się nie dogadamy.
To może porozmawiajmy o czymś innym?
Nie będziemy o niczym rozmawiać, bo nie jestem jakimś świrem, który gada z jakimś wkurwiającym głosem w głowie.
To niech będzie o Emily.
Przecież ci, kurwa, powiedziałem, że nie jestem świrem.
Zostaniesz z nią na pełne dwa tygodnie.
Niestety... Ale będzie z nami także Niall.
I myślisz, że on sam się nią zajmie?
A czemu nie? On ją tu chciał, więc niech się teraz zajmuje.
Zawiedziesz Liama?
Powtarzasz się.
A ty ciągle robisz takie świństwo swojemu przyjacielowi.
Przesadzasz. Z resztą i tak zawsze wychodzi na to, że się na każdą rzecz zgadzam i pomagam.
Pamiętaj, że to na ciebie zareagowała tak dobrze i jedynie twoją obecność może znieść.
No właśnie... Tamta sytuacja była dziwna. Nadal nie do końca rozumiem, co się wtedy stało. To dziwne, że przestraszyła się Liama, a przy mnie się uspokoiła. Na dodatek się do mnie przytuliła.
A tobie to wcale nie przeszkadzało.
I tak jej nie trawię.
Po tamtym wydarzeniu mam inne zdanie.

***Retrospekcja***

- Puść ją - nakazałem.
Payne jednak nic sobie z tego nie zrobił, więc wziąłem sprawy w swoje ręce. Złapałem go od tyłu, lekko szarpnąłem i oderwałem od dziewczyny. Odciągając go, przez przypadek delikatnie musnąłem łokieć Emily. Pod wpływem mojego dotyku brunetka zadrżała, a przez moje ciało przeszła jakaś dziwna fala uczuć, których nie potrafiłem nazwać. Trwało to jednak sekundę i po chwili czułem się już normalnie. Natychmiast wrzaski, ryczenie i te wszystkie inne gówna ustały. W całym pomieszczeniu zapanowała grobowa cisza. Wydawało mi się jednak, że to tylko cisza przed burzą. Nie pomyliłem się.
Emily rzuciła mi się na szyję, mocno do mnie przywierając. A ja automatycznie otuliłem ją ramionami i jeszcze bardziej przyciągnąłem do siebie. Był to dla mnie zupełnie naturalny odruch, dlatego nie zdziwiło mnie, że tak postąpiłem. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co tak naprawdę zrobiłem. Przecież ona boi się mężczyzn, idioto.
Zaczęła ponownie wyć, dlatego lekko nią kołysałem i jedną ręką gładziłem po plecach. Przyczepiła się do mnie jak bluszcz i wypłakiwała w moją koszulkę. Świetnie, będę musiał dać ją do prania. A to moja ulubiona czarna! Japierdole, czemu ja?
No właśnie. To jest bardzo dobre pytanie. Dlaczego akurat ja? Przecież Liam to jej rodzina. Jest jej bliższy, a to, że nie mieli ostatnio kontaktu, nic w tym nie zmienia. Przestraszyła się brata, a mnie nie? Nie rozumiem tego. Ja jej nie lubiłem, a ona nie darzyła mnie sympatią, więc czemu? Coś czuję, że tylko sama Emily może odpowiedzieć mi na to pytanie. Oznacza to, że jak na razie pożyję w niewiedzy.
Mijały sekundy, minuty... A może godziny? W sumie to nawet nie wiem. Całkowicie straciłem poczucie czasu. Jest też opcja, że czas najzwyczajniej w świecie się zatrzymał. Gdy tak trzymałem ją w swoich objęciach, każda inna sprawa straciła sens. Dziwne to wszystko.
Sam jesteś dziwny.
No nieeee! Znowu ty? Wypierdalaj.
Myślałeś, że tak łatwo się mnie pozbędziesz? Przykro mi. Tak łatwo nie będzie.
Nie jesteś mi do niczego potrzebny.
Owszem jestem.
Tak, tak, a ja jestem królową Elżbietą.
No, no. Zmieniłeś płeć, Zayn?
Wkurzasz mnie.
Ty mnie też. Jesteś strasznie uparty.
Jesteś strasznie uparty - przedrzeźniłem.
Zamiast gadać sam ze sobą, może lepiej zainteresowałbyś się tym, co dzieje się w realu?
Nie rozkazuj mi! Tylko ja mogę sobie rozkazywać!
Ale ja jestem tobą.
I tak nie mam zamiaru cię słuchać.
Rozejrzałem się po zgromadzonych, którzy obserwowali mnie z szokiem wymalowanym na twarzy. Obróciłem głowę w kierunku drobnej osóbki przyklejonej do mojego ciała. Nie zauważyłem, kiedy przestała ryczeć i moczyć moją ulubioną koszulkę. Teraz jej oddech się unormował, a klatka piersiowa równomiernie podnosiła i opadała. Zwinęła się w kłębek i wtulała twarz w zagłębienie mojej szyi.
- Śpi - stwierdziłem na głos.

***Koniec retrospekcji***

Tsaa... Nadal nie rozumiem, co się tam odjebało. To działo się tak szybko, że nawet nie myślałem, co robię. Każdy mój ruchu wykonywałem pod wpływem impulsu.
A gdybyś teraz mógł cofnąć się do tamtego momentu, to zmieniłbyś swoje zachowanie? Odepchnąłbyś od siebie Emily?
Nie. Z całą pewnością bym tego nie zrobił. Ewentualnie przytuliłbym ją mocniej albo w ogóle nie doprowadził do takiego rozwoju sytuacji.
A podobno się nią nie interesujesz.
Bo nie interesuję.
I nie znosisz jej obecności.
Bo nie znoszę.
Tak? Twoje późniejsze czyny mówią coś innego.
Chwila... Jakie późniejsze czyny?

***Retrospekcja***

Nie czekałem na odpowiedź, tylko łagodnie wziąłem dziewczynę "na pannę młodą" i wyruszyłem do sypialni nowej lokatorki. Gdy doszedłem do celu, położyłem brunetkę na łóżku i odkryłem kołdrą.
Tak na nią patrzyłem i uświadomiłem sobie, że... Ona wcale nie jest taka brzydka jak mi się zawsze wydawało. Pogłaskałem czule jej policzek, a przez moją dłoń przebiegł jakiś dziwny prąd. Natychmiast odskoczyłem od niej i czym prędzej opuściłem pomieszczenie.
Puściłem się biegiem do mojego królestwa. Wyszedłem na balkon, w między czasie łapiąc za paczkę papierosów oraz zapalniczkę. Odpaliłem jednego papierosa i zaciągnąłem się. Tego mi trzeba było. Powolnie wypuściłem dym, usadawiając się na chłodnych kafelkach.

***Koniec retrospekcji***

Nadal będziesz kłamał?
Nie kłamię przecież. Kompletnie nie rozumiem, o czym teraz mowa.
Możesz okłamywać innych. W porządku. Udawaj tą swoją obojętność, okej. Ale mógłbyś się przed samym sobą przyznać, że Emily wcale nie jest tobie obojętna. Przemysl to.
Nie jest mi obojętna? Oczywiście, że jest. A może...? Nie, no co ty, Zayn. Coś ci się popierdoliło. Za dużo ostatnio gadasz z podświadomością i to jest przyczyną tych nienormalnych myśli. Koniec z tym. Od zawsze nie mogę znieść towarzystwa Emily i nic się w tym temacie nie zmieniło. Jak kiedyś, tak i na wieki wieków.

***Emily***

- Emily... - zaczęła bardzo niepewnie. - Mam ci coś ważnego do powiedzenia...
Zapadła cisza. Aha, to fajnie. No mów! No dalej. Nie mam całego dnia. Przecież muszę jeszcze zdążyć doliczyć do kilkunastu tysięcy. A nie wiem, ile dokładnie mam czasu, ponieważ nikt nie pomyślał, żeby kupić mi zegar do pokoju! Dobra, Emily, spokojnie. Nie denerwuj się, bo ci jeszcze żyłka pęknie. Ale ja jestem spokojna. Bardzo spokojna. Tsaa... Ja i bycie spokojną? Niezły żart.
Danielle stała pod drzwiami i z każdą sekundą była coraz bardziej blada.
Jeszcze mi tu zaraz zemdleje i co wtedy? Nie ma mowy, żebym biegała gdzieś i szukała pomocy, bo z pewnością wpadłabym na jakiegoś chłopaka albo co gorsza - kanapę. Ona się na mnie po prostu uwzięła!
Kątem oka widziałam, że Dan zaczęła lekko skubać skórę palców ze zdenerwowania. Wyglądała na odrobinę przerażoną. Ciekawe... To coś, o czym chciała powiedzieć było takie straszne czy może obawiała się mojej reakcji? A może jedno i drugie? Teraz ja również zaczynam się bać.
- A więc chodzi o to, że... - O! Czyżby Dan się nade mną zlitowała i jednak postanowiła wreszcie odezwać? Dalej, dalej. Kontynuuj. - Jakiś czas temu zaplanowaliśmy wakacje... - Co? Jakie wakacje? Ja nigdzie nie jadę! - Liam zabiera mnie, a Louis Eleanor na wyspę. Natomiast Harry jedzie do rodziny do Holmes Chapel. - Aaa czyli o mnie nie pomyśleliście i nie chcecie mnie brać ze sobą. To fajnie. - Zostaniesz tutaj sama... - Jej! - Z Niallem i Zaynem.
Słucham? Chyba się przesłyszałam. Mam tu zostać z dwoma mężczyznami? To chyba jakiś żart. Przecież ja tu zwariuje! Jak mam wytrzymać z dwoma mężczyznami pod jednym dachem? Co innego, gdy wiedziałam, że gdzieś tu jeszcze są jakieś dziewczyny, a teraz mają być sami mężczyźni? Nie zgadzam się!
- Emily, powiedz coś - zagadnęła Danielle.
Nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa, dlatego pokiwałam jedynie twierdząco głową, aby zakomunikować, że dotarło do mnie to, co mi chwilę wcześniej powiedziała.
Dlaczego pokiwałam twierdząco? Powinnam pokiwać przecząco. Ja się nie zgadzam. Nie zostanę sama z dwoma mężczyznami. Nie ma takiej opcji. Przecież mężczyźni gwałcą. Wszyscy, bez wyjątku. Boję się.
- Bardzo dziękuję. Ten wyjazd jest dla nas bardzo ważny, ale jeżeli nie czujesz się na siłach, żeby zostać z samymi chłopakami to nie pojadę i zostanę z tobą. Obecnie stawiam ciebie na pierwszym miejscu, a nie samą siebie i moje szczęście.
Wow, naprawdę? Ja zawsze byłam tą ostatnią, której nikt nie pytał o zdanie. Liczył się tylko Liam, a ja pozostawałam w tyle gdzieś na szarym końcu. To miłe, że ktoś o mnie pomyślał.
Uśmiechnęłam się sama do siebie po usłyszeniu takich słów z ust kogoś, jakiegoś człowieka. To niezwykle przyjemne uczucie.
- Chciałabym, żebyś dobrze się bawiła. - Spojrzałam na nią i delikatnie uśmiechnęłam się w jej stronę. - Bardzo dziękuję, że zapytałaś mnie o zdanie.
- Oczywiście, że zapytałam. Jesteś tak samo ważna jak my wszyscy i twój głos liczy się w takim samym stopniu jak nasz.
Po raz kolejny kąciki moich ust drgnęły lekko i wzniosły się ku górze.
- Jak to będzie wyglądało? - cichutko wyszeptałam.
Dzieją się coraz dziwniejsze rzeczy. Zaczynam rozmawiać z ludźmi. Jak na mnie to ogromny postęp, ale nie jestem pewna, czy się z niego cieszę. Mimo wszystko wolałabym pozostać niewzruszona na wszystko i wszystkich z mojego otoczenia tak jak to było do tej pory. Od czasu tamtego feralnego dnia wyłączyłam w sobie zdolność do odczuwania emocji i było mi z tym dobrze. Teraz jednak będąc nie w mojej kochanej izolatce w psychiatryku, lecz w domu mojego brata i jego przyjaciół, niektóre rzeczy ulegają zmianie. Powinnam to chyba zatrzymać, bo w przyszłości może mieć to złe skutki. Nie chcę znowu cierpieć. A ta banda orangutanów, która przygarnęła mnie z niewiadomego powodu pod swój dach, nie umożliwia mi tego. Co za cholery...
- Wyjeżdżamy na pełne dwa tygodnie. - Że co? Nie za dobrze macie? - Jedziemy na wyspę, nie ważne jaką, bo nie jestem w stanie wymówić tej nazwy. - Mówiąc to delikatnie zaśmiała się pod nosem. - Jeżeli chciałabyś ze mną pogadać to zawsze możesz poprosić, któregoś z chłopaków o telefon. - Któregoś z chłopaków, powiadasz? No na pewno. - Albo po prostu Zayna, bo w końcu chyba się go nie boisz. A przynajmniej wtedy w salonie...
No tak... Tamta sytuacja nadal pozostaje dla mnie zagadką, której nie potrafię rozwiązać. Chociaż nie powiem... Byłoby to całkiem fajne doświadczenie.
Nie! Co ty w ogóle pieprzysz, Emily? Wybij to sobie z głowy jak najszybciej. Nonsens. To przez pana Zayna wkurzającego mnie i rujnującego we mnie wszystko, co do tej pory udało mi się zbudować głupiego Malika.
- W porządku. Dziękuję za wiadomość.
Zabrzmiałam chyba odrobinę zbyt formalnie, ale kto by się tym przejmował. Przecież to nie jest ważne. Ważniejsze jest to, że dostałam nareszcie jedzonko. Właśnie... Jedzonko! Dlatego właśnie gadanie jest złe. Moja zapiekanka stygnie, kusząc mnie swoim zapachem, który bez przerwy roznosi się po pomieszczeniu.
Natychmiast złapałam za sztućce i zabrałam się za konsumowanie.
Konsumowanie? Od kiedy ja używam tak mądrych słów? Czyżbym była mądra? Wow, byłoby fajnie być mądrą. Marzenia.
- To ja już pójdę, bo muszę się szykować do wyjazdu. Wyjeżdżamy za pół godziny, więc raczej już nie dam rady do ciebie przyjść. Do zobaczenia za dwa tygodnie. Trzymaj się, Emily!
Obróciła się na palcach i pospiesznym krokiem opuściła "moje" królestwo.
No i mam święty spokój. Ciekawe tylko jak długo ten spokój potrwa.
Ale tym czasem mogę spokojnie jeść, grając jednocześnie w moją ulubioną grę.
Jeden... Dwa... Trzy... Cztery... Pięć... Sześć... Siedem... Osiem... Dziewięć... Dziesięć...

***Liam***

- Dziesięć minut. Zostało dziesięć minut. Czy wy to rozumiecie? Tylko dziesięć minut, a mamy jeszcze tyle do zrobienia. A co jeżeli czegoś nie spakowałam? Przecież ja w ogóle nie zapnę tej walizki! - Danielle chodziła w kółko po pokoju ze zdenerwowania i wygłaszała swoją litanię.
- Hej, skarbie, spokojnie. Dan uspokój się - próbowałem ją uspokoić, ale z marnym skutkiem.
- Jak mam się niby uspokoić, co? Jak ty to sobie wyobrażasz? Teraz już... - W tym momencie spojrzała na złoty zegarek zdobiący jej lewy nadgarstek. - Sześć minut! Zostało nam sześć minut do wyjścia. Musimy zdążyć na samolot. Przecież nie będą na nas czekać!
- Kochanie! - Złapałem ją za ręce i przyciągnąłem do siebie. Momentalnie przywarła do mnie całym ciałem, a ja objąłem ją ramionami, mocno przytulając. - Będą na nas czekać, ponieważ lecimy prywatnym samolotem, więc spokojnie. Zaczekają nawet godzinę, bo bez nas nie mają po co lecieć. Nie denerwuj się już, tak?
Cmoknąłem ją w czoło i potarłem dłonią plecy. Po kilkunastu sekundach poczułem, że powoli się rozluźnia.
- Dziękuję - powiedziała brunetka i pocałowała mnie przelotnie w usta. - Teraz jednak muszę się brać za pakowanie, a ta cholerna walizka nie chce się zapiąć!
- Daj mi to.
Podszedłem do bagażu, złapałem za zamek i jednym ruchem całość zapiąłem.
- Gotowi? My już wychodzimy. - Do naszego pokoju weszła Eleanor, wiążąca na głowie wysokiego kucyka.
- Tak, możemy iść - odparłem i złapałem za torby mojej dziewczyny.
- Nie jesteśmy gotowi - sprzeciwiła się Dan.
- A właśnie, że jesteśmy. O niczym nie zapomniałaś, a nawet jeśli to zawsze możemy coś dokupić. Chodźmy.
Ponownie chwyciłem rączki walizek i ruszyłem do wyjścia z domu.

***Niall***

- Wychodzicie? - zapytałem grupkę przyjaciół przemierzających salon.
- Tak, samolot zaraz będzie podstawiony na lotnisko - odezwał się Liam.
- Tylko dbajcie o Emily. Nie zapominajcie jej karmić i sprawdzajcie czy nic jej nie brakuje - zaczęła pouczać nas Danielle. - I kieruję te słowa raczej w stronę Zayna. Nie chcielibyśmy kolejnego ataku furii z jej strony.
- Jasna sprawa. O jedzenie nie masz co się martwić - zapewniłem. Kto inny zająłby się lepiej sprawą jedzenia lepiej niż ja? Nikt, no nikt.
- Tylko wiesz, stary. Fajnie by było, gdyby to jedzenie dotarło do Emily w całości. - Mrugnął do mnie Harry.
- Tak jest, sir! - Stanąłem na baczność, po czym zasalutowałem.
- Dobra, zbieramy się. Do zobaczenia - powiedziała El.
Każdy po kolei pożegnał się szybkim przytulasem i cała zgraja opuściła dom, kierując się w stronę samochodu. Przez pewien czas przypatrywałem im się razem z Zee przez okno. Gdy odjechali, odszedłem od okna i wskoczyłem na kanapę.
- No to, stary, zostaliśmy sami - odezwałem się do Malika.
- Z Emily - dodał.
Zapowiadają się ciekawe dwa tygodnie. Obyśmy tylko je przeżyli.

———————————————————

Witajcie, czytelnicy! :)
Po raz kolejny nie jestem u Was na bieżąco, a to z powodu wycieczki na jaką pojechałam. Jesteśmy na totalnym zadupiu, gdzie zasięg jest tylko w jednym miejscu oraz co dziesięć minut mam zajęcia. Od niedzieli zacznę nadrabiać u wszystkich nowości. Proszę o wyrozumiałość!
Rozdział miał wyglądać inaczej, ale... Po prostu zapomniałam mojej początkowej koncepcji. Brawo ja!
Tym razem znowu krótki, ale jestem zadowolona. Od następnego zacznie się dziać, a ja nie będę miała żadnego wyjazdu.
Jak myślicie, co się wydarzy przez te dwa tygodnie? Będzie to miało dobre czy raczej złe skutki? Czekam na wasze opinie!
Przeczytałeś? Zostaw po sobie jakiś ślad! To bardzo motywuje :)
Kolejny za tydzień w piątek.
Buziaki💋

12 komentarzy:

  1. Zayan i jego wewnętrzny głos rozwalają system. Znowu! Serio, oni są niereformowalni. Może głos powinien dostać swoje własne imię? Szczególnie, że liczę na to iż pojawi się jeszcze w opowiadaniu. Ba! Nie wyobrażam sobie, że miałby się nie pojawić. Pokochał go od pierwszego zdania i oficjalnie rozsądek Zayana został moim ulubionym bohaterem.
    Czuję w kościach, że między Emily i Zayanem coś zajdzie i że decydujące będą nadchodzące da tygodnie. Z kilometra widać, jak dziewczyna reaguje na jego obecność. Jest jedyna osobą, która jest wstanie ją uspokoić, a to naprawdę dużo znaczy. Zresztą chłopak zaczyna chyba powoli zauważać, że Emily nie jest mu obojętna. Ta scena, jak głaskał ją po policzku… <3 <3 Normalnie cud, miód i orzeszki.
    Strasznie ciekawi mnie, co takiego chciała od Zayana przyjaciółka Gigi. Czy to naprawdę chodziło o to, o czym myślał chłopak? Wydaje mi się, że jednak nie do końca, że tu mamy do czynienia z czymś o wiele bardziej skomplikowanym.
    Fajnie, że Danielle martwiła się o Emily i zapytała ją o zdanie na temat wyjazdu. Choć oczywiście raczej wątpiłam, by Emily zaczęła jakoś bardzo protestować. Ale jej przemyślenia też są genialne. Myślę, że bez problemu dogadałby się z rozsądkiem Zayana xd
    Już się nie mogę doczekać tych dwóch tygodni. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i dużo weny życzę. A jak wrócisz z wycieczki, to serdecznie zapraszam do siebie na trzynastkę.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie podświadomość Zayna wygrywa ten rozdział. 🤣😊 Kocham czytać jego rozmowy z samym sobą. 😂
    Ale zacznę od początku. Strasznie mnie ciekawi, co takiego chciała Kendall od Zayna. Wyglądało to tak, jakby wcale nie chodziło o Gigi. A może panna Janner chce zająć jej miejsce? 😁 Na szczęście chłopak nie dał jej dojść do słowa i zwyczajnie ją zbył.
    Danielle jest świetną osobą. Była w stanie poświęcić własny wyjazd, aby zająć się Emily. To bardzo dobrze o niej świadczy.
    Emily staje się na szczęście, coraz bardziej rozmowna. Jej powrót do normalności wydaje się bliższy niż kiedykolwiek.
    Poza tym wraz z Zaynem uświadamiają sobie, że znaczą dla siebie o wiele więcej niż im się do tej pory wydawało.
    To wcale nie wygląda na antypatię, a wręcz przeciwnie. Dalszy rozwój ich relacji może być bardzo interesujący.
    Te zbliżające się dwa tygodnie w towarzystwie Zayna i Nialla, mogą być przełomowe w kontekście dalszych wydarzeń i już czekam na nie z niecierpliwością. Oby tylko jej "opiekunowie" odpowiednio się nią zajęli i pamiętali o jedzeniu dla niej.
    Czekam na następny rodział z ogromną ciekawością. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Podświadomość Zayna znów dała czasu! :D uwielbiam czytać te jego wewnętrzne monologi.
    Cieszę się, że Emily zostanie z chłopakami. Mam nadzieję, że pomogą jej wrócić do normalności i zacznie żyć jak przed tym przykrym zdarzeniem.
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgodzę się z poprzedniczkami. Zayn i jego podświadomość wygrali ten rozdział. Ja go po prostu uwielbiam. Jestem strasznie ciekawa , co chciała przyjaciółka Gigi od niego. Nie sądzę żeby chodziło jej o jego powrót do Gigi. Mam wrażenie , że było to zupełnie coś innego. Danielle jest świetna. Naprawdę przejęła się Emily i była w stanie poświęcić się dla niej. Brawo :)
    Zayn i Emily , wydaje mi się , że przez te dwa tygodnie bardzo dużo się tutaj wydarzy między nimi. Nie mogę się już tego odczekać :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podświadomość Zayna jest śmieszna, ale też dziwna. Zastanawiam się czy on aby napewno jest zdrowy psychicznie. Ok ja też czasami gadam sama że sobą w myślach, ale jakoś nie tak dziwnie jak on. XDDD chyba że ja też jestem chora na łeb hahaha
    Dla mnie rozdział wygrała rozmowa z Kendal. Sposób w jaki do siebie mówili był mega zabawny. Tylko że nie dowiedziałam się co ona tak na serio chciała 😕
    Emily w domu z Niallem i zaynem 😍 zazdro, zazdro i jeszcze raz zazdro. Już nie mogę się doczekać, bo coś czuję że to będą najlepsze dwa tygodnie hahaha
    N

    OdpowiedzUsuń
  6. Może Emily się przy nich otworzy? Mam taką nadzieję. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahaha, rozmowy Zayna z samym sobą rozwalają system :D Tylko dlaczego Zayn wewnętrzny jest mądrzejszy? :D Ma stuprocentową rację i Zayn powinien się słuchać! Hmm... W sumie po głębszych zastanowieniach ciężko nazwać Gigi inaczej... :D Mam jednak wrażenie, że jej przyjaciółka chciała porozmawiać o czymś zupełnie innym... Ale może się mylę :D Oby tylko nie było z tego jakichś nieprzyjemnych sytuacji. Te retrospekcje są wspaniałe! <3 W ogóle jak czytam o takich prostych gestach, jak przytulanie, czy gładzenie po policzku to uśmiech sam ciśnie mi się na usta :) Niby, na pierwszy rzut oka gesty banalne, ale... Niewątpliwie mają w sobie to coś :) Och, Zayn przyznaj się, że Emily tak do końca nie jest Ci obojętna i będzie łatwiej haha :D Jak inaczej to wszystko wytłumaczyć? ^^
    Te dwa tygodnie Emily sam na sam z Zaynem i Niallem zapowiadają się niezwykle interesująco! :D Zwłaszcza jeśli chodzi o tego pierwszego ^^ :D Wiem, że to dwa tygodnie z bądź, co bądź mężczyznami, ale może to właśnie sprawi, że Emily będzie łatwiej poradzić sobie z tym, co przeszła. Już i tak robi postępy :)
    Czekam z niecierpliwością na piętnastkę!
    Pozdrawiam serdecznie i życzę udanej wycieczki ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. No niech będzie, że zapomniałaś, ale ten rozdział też wcale nie jest zły.
    Kurczę, te "rozmowy" Zayna z jego podświadomością robią się naprawdę niepokojące xd I jeszcze sugeruje mu, że coś go łączy z Emily. Mam ochotę powiedzieć... a nie mówiłam? Wiedziałam, wiedziałam, że coś między nimi się będzie dziać i jestem ciekawa tego wątku :)
    Ciekawe, czego mogła chcieć przyjaciółka Gigi. Bo jak tylko tego, żeby z Zaynem do siebie wrócili, to nie dziwię się, że ją tak załatwił.
    Emily się trochę otwiera i już nawet też coś ją zastanowiło w tym, co się wtedy stało między nią i Zaynem. To chyba dobrze :)
    Czekam na kolejny rodział i wemy życzę ;*
    Jak wrócisz i bedziesz miała chwilę, to skończyłam trylogię i jest recenzja :)
    Pozdrawiam, miłej zabawy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Po raz kolejny rozmowa Zayn'a samego ze sobą, ze swoim... "głosem rozsądku" (hahah :D) rozwaliła system! :D Naprawdę :D Mogłabym czytać i czytać bez końca, a najbardziej rozbawił mnie fragment, kiedy Zayn pyta co w niej widział i ta dyskusja z podświadomością. Heheh, wątroba i jelita heheh :D Myślałam, że padnę ze śmiechu :D Ciekawe czego tak naprawdę chciała ta cała Kendall od Zayna. Bo tak właściwie to się nie dowiedzieliśmy, bo Zayn nie dał jej dojść do słowa xD. Bardzo miło ze Strony Danielle, że zapytała Emily o zdanie. Mam nadzieję, że te dwa tygodnie Emily z chłopakami, pomogą jej wrócić do normalności ;) Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i życzę dużo weny ;* Buziaki i pozdrawiam ;* ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem! Jestem, jestem, jestem <333 Odzyskałam mój internet i nareszcie mogłam do was wszystkich zajrzeć :D
    Rozmowa Zayna "z samym" sobą zawsze doprowadza mnie do śmiechu :D Zresztą podobną reakcję mam gdy Emily! Mają ze sobą dużo wspólnego xD
    Nic mnie bardziej nie denerwuje jak "osoby trzecie" mieszające się do czyichś spraw. Szczególnie związkowych. Dlatego Kendall zirytowała mnie na samym starcie. Nikt, poza ową dwójką, nie wie jakie na prawdę relacje są pomiędzy nimi. Dlatego próby pogodzenia ich czasami mogą doprowadzić do gorszej afery. To tylko i wyłącznie sprawa pomiędzy parą, albo już byłą parą. Dlatego spadaj Kendall! xD
    Zayn może sobie wmawiać że "każdy by tak postąpił" albo że to "naturalny odruch", ale na pewnie gdzieś tam z tyłu głowy chowa się myśl że nie ... to wcale nie jest normalne. To coś szczególne! Jest jedynym mężczyzną którego Emily się nie boi. Nawet na widok/dotyk brata dostaje paniki! Na pewno dziewczyna nie jest mu obojętna, pomiędzy nimi jest szczególna więź. Ale do tego Zayn musi powoli dojść sam :)
    Słowa Danielle były takie miłe <3 To cudownie że Emily nie jest dla nich ciężarem, a kimś ważnym. Przecież inna miała by gdzieś jej zdanie i już dawno pakowałaby się na wyjazd!
    "Tylko dbajcie o Emily. Nie zapominajcie jej karmić i sprawdzajcie czy nic jej nie brakuje" - ej ... czy tylko dla mnie to zabrzmiało, jakby mieli zająć się psem? Hahaha xD
    Oj tak! Zapowiadają się ciekawe dwa tygodnie :D Przeżyć, przeżyją, ale jak?
    Te odliczania Emily ... haha ona jest boska :D

    <333

    OdpowiedzUsuń
  11. https://allein-freunde.blogspot.com/ zapraszam serdecznie na osiemnasty rozdział ;*
    I jeśli byłabyś zainteresowana to raz jeszcze zapraszam na prolog mojej nowej historii - http://spojrzenie-blekitu.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  12. zatrzymuje się na chwile, by powiedzieć, ze głos w głowie Zayna to mój mistrz XD dziękuje za uwagę i lecę czytać dalej 😂💕

    OdpowiedzUsuń

Rozdział 24

***Zayn*** Chwila... Co? Co tu się tak właściwie wydarzyło? To się nie mogło wydarzyć naprawdę. W rzeczywistości albo to tylko mój umy...