piątek, 23 lutego 2018

Rozdział 3

***Zayn***

Kiedy wyszliśmy z kuchni, usadowiliśmy się wygodnie na kanapie i fotelach. Zastanawiało mnie, o co może chodzić, ale szybko wybiłem sobie z głowy pomysł, aby podsłuchiwać. W końcu to ich prywatne, rodzinne sprawy. Poza tym Liam na pewno nam powie. Zawsze wszystko nam mówi, a szczególnie mi. Zresztą ja robię to samo. Nasz daddy ma najlepsze rady, po które do niego przychodzę za każdym razem, gdy mam jakiś problem. Jest dla mnie czymś w rodzaju mentora.
Nagle usłyszeliśmy podniesiony głos męski. Jego właścicielem oczywiście był Liam. Ich wcześniejsza, spokojna rozmowa przerodziła się w ostrą wymianę zdań. Nie słyszeliśmy dokładnych słów, ponieważ drzwi i ściany wszystko dobrze tuszowały, ale dało się słyszeć podniesione głosy.
- Coś długo to trwa - zaczął Niall.
- To prawda, zaczynam się już niepokoić. To wyglądało na poważną sprawę. Jak myślicie o co może chodzić? - włączył się do rozmowy Louis.
- Nie mam pojęcia. Może spróbujemy coś podsłuchać? - zaproponował Harry.
- Lepiej nie. Jak Liam będzie chciał, żebyśmy wiedzieli to nam powie. Ty też byś nie chciał, żebyśmy podsłuchiwali jakieś twoje prywatne rozmowy. - czułem się trochę jak hipokryta mówiąc to. Jeszcze przed chwilą sam o tym myślałem. Skoro nie ma tu teraz z nami Liama to ja muszę przejąć rolę tego rozsądnego. Czasem myślę, że gdyby go nie było to dawno byśmy wszyscy ześwirowali. Ześwirowali to chyba zbyt łagodne słowo. Wiem jedno, nie dotarlibyśmy do tego miejsca, w którym jesteśmy.
- No w sumie racja, ale to czekanie jest takie... takie... takie... taki
- No wysłów się wreszcie, Harr...
Nie zdążyłem dokończyć zdania,  ponieważ w tym momencie rozsunęły się drzwi od kuchni, z których wyleciał jak strzała zdenerwowany Liam.
- I jak? - wypalił Louis, ale został zignorowany.
Chłopak po prostu nas wszystkich wyminął i wybiegł z domu. Jednak zanim to zrobił, strącił ręką wazon stojący na komodzie. Naczynie upadło na ziemię z wielkim hukiem rozpryskując się na miliony kawałeczków. Dźwięk tłuczonego szkła połączył się z głośnym stukotem butów o posadzkę, a później trzaskiem zamykanych drzwi. Chociaż nie jestem pewien czy "zamykanych" jest tutaj trafnym określeniem. Staliśmy osłupiali, nie wiedząc co powinniśmy zrobić w takiej sytuacji. Nastała cisza, którą przerwała wybiegająca z sąsiedniego pomieszczenia blondynka.
- Liam! Wróć tutaj! Porozmawiajmy! - zaczęła wykrzykiwać Karen.
W zasadzie to nie wiem po co krzyczała skoro chłopaka od dawna z nami już nie było. Jedyne co mogła na tym zyskać to zdarte gardło.
- Coś się stało? - po wypowiedzeniu tego zdania przez Louisa, spojrzałem na niego i zgromiłem go wzrokiem. Spostrzegłem, że reszta chłopaków zrobiła dokładnie to samo. Myślę, że gdyby nasze spojrzenia mogły zabijać to leżałby już na podłodze nieżywy. Chociaż przyznam szczerze, że nikogo zbytnio to nie zdziwiło. No w końcu to Louis - człowiek, który nigdy nie wie kiedy się zamknąć. - No co? - dodał jeszcze, a Harry kopnął go w piszczel. Syknął lekko z bólu, ale chyba wreszcie zrozumiał aluzję i się przymknął.
Mama Liama rozejrzała się po pomieszczeniu i zdała sobie sprawę z tego, że my tu nadal jesteśmy i wszystko słyszymy, i widzimy. Zapewne gdyby nie nasz kochany Louis i jego niewyparzona gęba to wcale by o nas nie wiedziała. Może dzięki temu dowiedzielibyśmy się czegoś więcej...
Miałeś się nie wtrącać. Liam jak będzie chciał, żebyś wiedział to ci powie przypomniała mi moja podświadomość.
Kobieta na samym początku w ogóle nie drgnęła, ale chwilę później szybko ruszyła ze swojego dotychczasowego miejsca i podbiegła do schodów, którymi skierowała się na górę. Nikt z nas nie wiedział jak zachować się w takiej sytuacji. Liam by wiedział... No właśnie! Liam! Zupełnie o nim zapomniałem. Natychmiast się poderwałem z miejsca i ruszyłem ku wyjściu z domu. Jednak Niall złapał mnie za ramię i zapytał:
- A ty gdzie idziesz, Zayn?
Mimo to nawet nie zaszczyciłem go spojrzeniem ani odpowiedzią. Gdy już łapałem za klamkę, usłyszałem lekko stłumiony głos. Nie byłem pewny do kogo on należał, ale udało mi się wysłyszeć dokładnie słowa.
- No gdzie on lezie? Wszyscy tylko gdzieś wychodzą i nie potrafią odpowiedzieć na nawet jedno, głupie pytanie. Szlag by ich wszystkich trafił!
Zignorowałem to jednak i wybiegłem z budynku na chodnik. Zastanawiałem się gdzie mógł podziać się Liam i gdzie powinienem go szukać. Myślałem, że znalezienie zguby może okazać się ogromnym wyzwaniem aż do momentu, w którym zauważyłem poszukiwany obiekt opierający się o maskę mojego samochodu. Postanowiłem nie marnować więcej czasu i ruszyłem w jego kierunku. Prawie biegiem zmniejszyłem odległość między nami do minimum.
- Chcesz pogadać? - zapytałem go. Tak naprawdę to po prostu nie wiedziałem jak zacząć rozmowę. To on zawsze był najlepszy w te klocki. Nic nie odpowiedział, tylko przekręcił głowę w moją stronę. Zlustrowałem całą jego twarz, zatrzymując się trochę dłużej na oczach. Zauważyłem, że są już nieco zaszklone i zaczyna się w nich zbierać coraz więcej łez. Nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałem Liama w takim stanie - płaczącego, przepełnionego bólem i smutkiem. Staliśmy tak w zupełnej ciszy do momentu, gdy usłyszałem cichy płacz.
- Co ja mam teraz zrobić, Zayn? - w końcu odezwał się pierwszy.
- Nie wiem co się wydarzyło. Jeżeli mam ci pomóc, musisz mi wszystko dokładnie opowiedzieć.
- Jest w psychiatryku...
- Gdzie?
- No w psychiatryku...
- Ale kto tam jest?
- Emily...
- Emily? Twoja siostra?
- Taa.. - głośno westchnął, zanim dokończył. - Właśnie ona.
- Co? Al.. Ale... Ale jak to? Twoja siostra w psychiatryku? Nie wierzę... Nie może być..
- Moja matka właśnie mi to powiedziała. Okazało się, że jest tam od półtora miesiąca, a ona nie miała w ogóle zamiaru mi o tym mówić. A wiesz dlaczego? Nie uwierzysz. A dlatego, że - uwaga, uwaga - uciekła z domu i zaczęła świrować. I to tylko jakaś głupota, więc nie jest to ważna informacja. Jeszcze miała czelność mnie uciszać i była wielce zdziwiona, że coś mi nie pasuje. Do psychiatryka nie trafia się bez powodu! - z każdym zdaniem coraz głośniej krzyczał. Na całe szczęście nie było tu żadnych ludzi, więc nie mieliśmy żadnej publiczności. Zrobił krótką przerwę, po czym kontynuował już załamanym głosem. - Moja siostrzyczka.. Moja malutka.. A ja nic nie wiedziałem. I nawet nie wiem jak mogę jej pomóc. - miałem wrażenie, że te słowa bardziej kierował do siebie niż do mnie.
Po raz kolejny nastała głucha cisza. Analizowałem w spokoju jego słowa. Nie mogłem w to uwierzyć. Jego siostra w psychiatryku? Tylko dlaczego? Kompletnie nie wiedziałem co poradzić Liamowi. Chwila zaczynała się przeciągać, a ja nie odpowiadałem. To wszystko nie chciało do mnie dotrzeć. Skoro ja tak zareagowałem, to jak dopiero musi czuć się Liam? No w końcu to jej brat, najbliższa rodzina.
- Wiesz... Myślę, że powinniśmy ją znaleźć, pogadać z nią, dowiedzieć się o co dokładnie chodzi, co było powodem, że trafiła do takiego miejsca. A bez powodu się tam nie trafia. Spokojnie, stary. Znajdziemy ją. Pomogę ci, nie jesteś z tym sam. Masz mnie i chłopaków - twoich czterech braci. Będzie dobrze.
Przyciągnąłem go do siebie za łokieć i zamknąłem w żelaznym uścisku. Chłopak mocno mnie objął i czułem jak po kilku, może kilkunastu minutach się uspokaja.
- Dzięki, stary. Tylko proszę... Niech to na razie zostanie między nami, okej? Nie chcę na razie mówić chłopakom.
- Chcesz okłamywać chłopaków?
- Nie okłamywać. Powiem im, ale jeszcze nie teraz. Najpierw chcę się z nią zobaczyć. Jak już ją znajdę to wszystko im opowiem. Obiecujesz, że zostawisz to dla siebie i nic im nie powiesz?
- Obiecuję. Buzia na kłódkę. - mówiąc to, udawałem, że przekręcam usta udawanym kluczem, który włożyłem przyjacielowi do kieszeni. Dla dodania otuchy, poklepałem go po plecach. - Od czego zaczniemy poszukiwania?
- To chyba nie będzie aż takie trudne, bo w Wolverhampton jest tylko jeden psychiatryk.* Nie sądzę, że wywiozłaby ją poza miasto.
- Wiesz, gdzie on dokładnie się znajduje?
- Wiem tyle, że jest gdzieś na obrzeżach miasta. Poszperajmy w necie to się dowiemy.
- No dobra, to lepiej nie marnować czasu i jedźmy. - natychmiast wyciągnąłem kluczyki i przekręciłem nimi zamek od auta, wsiadając na miejsce kierowcy. Liam uczynił tą samą czynność, wyjmując w między czasie telefon. Kiedy chłopak wystukiwał coś w telefon, zauważyłem jaki spokój tu panuje i przypomniałem sobie, że zostawiliśmy w domu zdezorientowanych chłopaków.
- Ej, a co z chłopakami? Oni tam sami zostali.
- Wolałbym, żeby nie jechali z nami. Im nas mniej tym lepiej. Nie wiem nawet jak Emily zareaguje... - wymawiając ostatnie zdanie, ściszył głos i zmarkotniał.
- Nie martw się. Nie widzieliście się tak długo, że napewno mimo miejsca, w którym się znajduje, ucieszy się, że cię widzi. Przecież jesteście rodzeństwem. - dotknąłem jego lewego ramienia i wyciągnąłem telefon z kieszeni.
- Do czego ci telefon? - zapytał lekko zdezorientowany.
- Chcę napisać do chłopaków.
- Co im napiszesz?
- Hmm... W sumie to nie wiem. Wymyślę coś.
- To zdam się na ciebie. Tylko nie pisz im gdzie jedziemy. Jak tylko zobaczę się z siostrą to wszystko wyjaśnię.

'Musimy załatwić jedną sprawę. Zostańcie w domu, a my postaramy się szybko wrócić.' wysłałem do Nialla, bo uznałem, że jest tym najodpowiedniejszym z całej ich trójki.

- Masz, wpisałem ci drogę w GPS-a.
- Okej, dzięki.
Gwałtownie ruszyłem z podjazdu i wyjechałem na ulicę. Całą drogę spędziliśmy w ciszy. Przekroczyłem prędkość trzykrotnie i przejechałem chyba 5 razy na czerwonym świetle, ale dzięki temu udało nam się dojechać na miejsce w zaledwie niecałe piętnaście minut. Zatrzymałem auto, a Liam od razu z niego wysiadł i biegiem pobiegł do budynku. Zanim pobiegłem za nim, sprawdziłem jeszcze czy Niall czegoś nie odpisał.

'Jaką sprawę? O co w ogóle chodzi? My tu umieramy z ciekawości.' - przeczytałem wiadomość i napisałem krótką odpowiedź.

'Jak tylko wrócimy to Liam wam wszystko wyjaśni.'

Włożyłem telefon do kieszeni i spostrzegłem Liama kłócącego się z jakąś grubą babką, która siedziała za biurkiem. Przeleciałem wzrokiem po pomieszczeniu, w którym się znalazłem. Nie było tu nic poza biurkiem i kilkoma plastikowymi krzesełkami.
- Ale to jest moja siostra! Proszę mnie tam wpuścić! - dobiegł mnie głos wściekłego Liama.
- Już panu powiedziałam, że nie jest pan upoważniony.
Postanowiłem się wciąć, bo kiepsko mu szło.
- Jestem Zayn Malik, a to Liam Payne.
- Chwila... To wy? Wy jesteście z One Direction? Jestem waszą fanką! Możecie dać mi autografy?
- A powie nam pani gdzie jest Emily Payne i pozwoli nam do niej wejść?
- Oczywiście!
Szybko nagryzmoliliśmy nasze autografy i poszliśmy za kobietą do metalowych drzwi. Wyciągnęła pęk kluczy i przekluczyła zamek.
- Oto i ona. - powiedziała otwierając drzwi.

*Wymyślone na potrzeby opowiadania.

———————————————————

Mamy kolejny rozdział! Od teraz akcja zacznie nabierać tempa.
Jak myślicie? Jak przebiegnie spotkanie rodzeństwa? Co Liam zrobi z tą sprawą?
Jeżeli przeczytałeś, zostaw po sobie ślad. Komentarze bardzo motywują! :)
Kolejny za tydzień w piątek.
Miłego czytania! ;*

7 komentarzy:

  1. Rewelacyjny rozdział!!! Wciągnęłam się, i już chciałabym wiedzieć co będzie dalej ;) Kurcze, no myślę, że Liam pomoże siostrze. Czekam na next :) <3 Pozdrawiam ;) <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo!❤
    Ziam i ta ich przyjaźń, jeju!^^
    Rozbawiła mnie ta babka i jej zmiana nastroju gdy dowiedziała sie ze oni są z 1D 😄
    A Emily napewno będzie w szoku jak ich zobaczy
    Jestem max ciekawa przebiegu ich spotkania .
    Czekam ! 💓

    OdpowiedzUsuń
  3. Spamu-spamu...
    "Jestem waszą fanką, a nie poznałam was." Te papiery musiały być bardzo ciekawe, że swoich idoli nie poznała. Gdybym ja był na jej miejscu i spotkała swoich "mistrzów życia"... no cóż, oni są postaciami fikcyjnymi, więc to nie możliwe... i dość smutne... ;^; Ale poza tym (tym że mnie w smutki wprowadziłaś) jest świetne opowiadanie, trzymaj tak dalej! ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie opisałaś początek, jak Liam zacmreagował na tę wiadomość. No i zaczął działać. Zobaczymy, co z tego wyniknie. oczywiście urwane w najmniej odpowiednim momencie :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Mimo, że nie zostawiłaś linku. Czego kompletnie nie rozumiem. Pozwoliłam sobie tutaj zajrzeć. 😊
    Od razu zacznę od tego, że nie jestem żadną fanką One Direction. Znam jedynie ten zespół z nazwy, kojarzę chłopaków i gdzieś tam kiedyś, słyszałam jakieś ich piosenki. Ale to na tyle. Więc kompletnie nie orientuję w jakiś bliższych informacjach na ich temat.
    Ale to opowiadanie, mimo wszystko ma w sobie jakiś urok i mnie wciągnęło. Naprawdę się zaciekawiłam dalszymi losami Emily. Dobrze, że może ona przynajmniej liczyć na swojego brata. Bo do ich matki to brakuje mi słów. Jak ona może nie interesować się losem własnej córki i być obojętna na to, co ją spotkało? Straszna kobieta.
    Dobrze, że Liam może być liczyć na wsparcie Zayna. Oraz zapewne reszty swoich przyjaciół, gdy już poznają oni prawdę o losie jego siostry.
    Wspominałaś, że dopiero zazynasz swoją przygodę z pisaniem, ale w ogóle na pierwszy rzut oka tego nie widać.
    Jest naprawdę dobrze. Nie widać żadnych większych błędów. Wszystko ma logiczny sens i spójną całość. Co daje naprawdę pozytywny obraz całości.
    Uwierz, że gdy ja czasami wracam do swojego pierwszego opowiadania to łapię się za głowę. 😁
    Ale wracając do sedna. Widać, że masz pomysł na tą historię i chyba zyskałaś nową czytelniczkę. Także czekam na nowy rozdział.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny. 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Stawiasz przede mną duże wyzwania, nigdy nie czytałam opowiadania o tematyce. One Direction.
    Dobrze, mieć przy sobie wartościowych przyjaciół.

    OdpowiedzUsuń
  7. jestem!!!nadrabiam!! i mam nadzieje, ze już dzisiaj kochana będę na bieżąco ❤️

    OdpowiedzUsuń

Rozdział 24

***Zayn*** Chwila... Co? Co tu się tak właściwie wydarzyło? To się nie mogło wydarzyć naprawdę. W rzeczywistości albo to tylko mój umy...